majk |
Wysłany: Nie 23:27, 23 Wrz 2007 Temat postu: Czego ON od nas chce?! |
|
Myśl, która nasunęła mi się podczas lektury książki "Święty romans" jako odpowiedź na wcześniejsze rozważania tematu zbawienia z wiary / z uczynków
Definicja wyjściowa: wiara
'Wierzyć' w Boga nie traktuję tu w sensie 'wiedzieć, że istnieje'. I szatan wierzy w ten sposób, i drży...
'Wierzyć' w Boga traktuję jako - wierzyć mu, ufać mu, ufać, że ma dobry plan, że Jego myśli są dobre... Moim zdaniem to definicja wiary, o której mówimy w słowach "...aby każdy kto w Niego wierzy nie zginie, ale będzie miał życie wieczne". Ale po kolei.
Nie znam myśli Boga. Chciałbym No ale to nie jest możliwe. Ale na ile Go poznałem i mogę sobie wyobrazić Jego sposób myślenia - spróbuję odpowiedzieć na pytanie:
Czego chce od nas Bóg? Czego chce od nas Jezus? Czego chce nasz Ojciec?
Czy chce, abyśmy robili wszystko to, co nam każe?
Czy chce, abyśmy wierzyli w Niego? Niezależnie od tego, co będziemy robić?
Czy chce mieszanki powyższych rzeczy? W jakich proporcjach?
Wyobraźmy sobie, że mamy dziecko. Jesteś tatą! Jesteś mamą! Masz wspaniałego dzidziusia Dzidziuś rośnie. Zaczyna samodzielnie myśleć, podejmować decyzje. Przed Tobą duża odpowiedzialność, by dobrze je wychować. Kochasz to dziecko.
Czego się najbardziej boisz? Że nie będzie Cię kochało. Że zignoruje Cię,
nie będziesz dla Niego ważna / ważny.
Czego najbardziej pragniesz?
Pomysł 1. Czy pragniesz tego, aby było Ci posłuszne, niezależnie od tego, co na prawdę do Ciebie czuje? Wbrew temu, że Ci nie ufa? Nie wierzy Ci? Nie wierzy, że chcesz dla niego dobrze? Posłuszne z poczucia obowiązku, ze strachu, whatever... ? Czy chcesz, aby mówiło Ci pełno pięknych słów, lecz w głębi serca nie zależało mu na Tobie? ("Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie")
Na pewno nie. Odpada z góry. Zresztą... łatwo można było się tego domyślić. Nie tego pragniemy. Nie tego pragnie Bóg.
Pomysł 2. Czy pragniesz tego, aby dziecko kochało Cię, wierzyło w Ciebie (wierzyło Ci, ufało Ci) i zawsze słuchało Twoich napomnień, poleceń... ?
Na pewno tak. Niestety - to utopia. Nie licząc wyjątków potwierdzających regułę.
Pomysł 3. Czy pragniesz tego, aby dziecko kochało Cię (wierzyło w Ciebie, wierzyło Ci, ufało Ci...) a To, co mówisz może mieć, kolokwialnie mówiąc: gdzieś?
Przypadek niemożliwy. Dziecko kochane - z samej miłości stara się być posłuszne. Słuchać taty, mamy - Ciebie. Chce się Tobie podobać. Jest jednak urwisem. Kochanym urwisem. Niekiedy zdarzy mu się wbrew Twoim ostrzeżeniom zrobić jakąś głupotę - zbić wazon, pobrudzić ścianę, zajść w ciążę z chłopakiem, ukraść samochód... lecz uświadamia sobie swój błąd i (znając Twoją rodzicielską nieskończoną miłość i miłosierdzie) wraca do Ciebie i przeprasza Cię. Jest mu żal. Bo Cię kocha! I rozmawia z Tobą. Jest blisko Ciebie. Mówi Ci o swoich problemach. Pyta o radę. Cieszy się, że Cię ma.. i że ma Cię tak blisko!
Niekiedy odejdzie. Na długi czas. Może nie znać Cię całymi latami. Może wpaść w ogromne tarapaty. Mega bagno. Ty - wciąż kochasz. I czekasz. I wołasz, wyciągasz rękę, wysyłasz listy / maile / MMSy. Wysyłasz podarunki. Pomagasz, a ono nie widzi, że to Ty. Albo nie chce widzieć.
W końcu opamiętuje się. Wraca do Ciebie. Pada w Twoje ramiona. Szczerze przeprasza. Może tuż przed śmiercią! Czy nie wybaczysz? Jesteś kochającą mamą, kochającym tatą!
(Wszelkie aluzje do Syna Marnotrawnego i sprawiedliwego łotra - jak najbardziej celowe)
Jest jeszcze inny przypadek. Nie stara się czynić dobrze? Nie przeprasza za swoje błędy? Hmm - najwidoczniej... nie kocha
....
Czego ON od nas chce?
Chce, abyśmy kochali Go / wierzyli w Niego (wg podanej na górze definicji) w taki sposób, aby z tej wiary wypływały nasze uczynki. Chce PRZEDE WSZYSTKIM relacji...
Przeczytaj powyższe punkty, podstawiając siebie w miejsce dziecka a Boga w miejsce rodzica. Czego chce Bóg? A Ty ? Czy robisz to, o czym pragnie Twój Ojciec?
Spójrz na ludzi dookoła. Obawiam się, że również dziś, zwłaszcza w naszym kościele rozmija się z Bożym pragnieniem. Swojego czasu nastąpił podział. Jedni uznali, że zbawienie jest z łaski przez wiarę. Inni, że trzeba sobie zapracować. Co po niektórzy zrobili miksa. Na przestrzeni lat widzę ze strachem, iż w naszym kościele i w tej kwestii prawidłowy poziom został zachwiany. Tak mało mówi się o ufności Bogu. O miłości do Niego. Tak wiele - o przykazaniach. 10 takich, 7 takich, ... Pamiętacie przygotowanie do bierzmowania? Wszystko to sprawia, iż tak wielu ludzi ma wrażenie, iż Bóg zadowoli się tym, co przedstawiłem jako Pomysł 1. A czy tego ON chce?
Wierzę, że to krótkie rozważanie może dla wielu osób, jak i dla mnie stanowić definitywny koniec dyskusji na temat tego, która 'opcja' daje nam zbawienie. To był jeden mój cel. Drugim było pokazanie, jak wielu ludzi dookoła nas żyje w bezpiecznym świecie 'Pomysłu 1', swój brak zaufania do Boga nadrabiając swoją zewnętrzną postawą. Do jak wielu z nich możemy się udać - nawet z takim tekstem, jak powyższy - i powiedzieć im, czego na prawdę Bóg chce! I zaświadczyć im, jak bardzo błogosławi tym, którzy żyją zgodnie z Jego pragnieniem.
I zarazem chcę prosić Was o modlitwę:
1. o odnowę naszego kościoła (katolickiego i wszystkich innych, które tego potrzebują) :
- aby byli w nim ludzie, którzy na prawdę ufają Bogu i z ich ufności wynikają ich czyny
- aby księża sami poznali, czego ON od nas pragnie i aby potrafili to przekazać innym; MAJĄ TAKIE WIELKIE POLE DO POPISU! - dopóki nie jest za późno; dopóki tak wielu ludzi - z różnych powodów - chodzi do kościoła;
2. o jedność kościołów i ludzi wierzących; abyśmy wszyscy stanowili jedno Ciało Chrystusa; aby nie dzieliły nas różnice, których tak na prawdę nie ma; abyśmy zamiast kłócąc się o to, co nas dzieli, wspólnie wzrastali w tym, co nas łączy...
<>< |
|