Autor Wiadomość
drabka
PostWysłany: Nie 22:59, 24 Sty 2010    Temat postu:

Hej wszystkim Wesoly
Czy ktoś wie gdzie można dostać tą ksiązkę poza księgarnią? Mruga
albo jesli ktoś posiada ją na własność i byłby tak miły ją pożyczyć?
mój nr gg 5131050
seeker
PostWysłany: Sob 22:54, 13 Cze 2009    Temat postu:

nowak napisał:

Cytat:
Moim zdaniem trzeba mieć dystans - zarówno do swojego sumienia, jak i do rozwiązań proponowanych przez Kościół

dystans do sumienia? No z tym się już w ogóle nie mogę zgodzić.
Sumienia trzeba obowiązkowo słuchać.


zatem uważasz że jeżeli sumienie mówi coś przeciwnego niż Kościół to należy sluchać sumienia?
seeker
PostWysłany: Sob 21:11, 13 Cze 2009    Temat postu:

maciupa napisał:
Cytat:
Naturalne planowanie rodziny umożliwia zaobserwowanie, kiedy poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne, kiedy jest prawdopodobne, a kiedy nie ma możliwości poczęcia.
http://npr.pl//index.php/content/view/222/43/


Współżycie tylko w momentach gdy "nie ma możliwości poczęcia" jest antykoncepcją i jest zamykaniem się na poczęcie dlatego ważnym jest nie pomijać momentów gdy "poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne"


wybacz ale przemawia przez to co napisałeś nieznajomość nauki Kościoła,
zresztą i w Miłość i odpowiedzialność Wojtyła twierdzi inaczej
tutaj w ogóle nie chodzi o to czy jest małe prawdopodobieństwo czy nie (to jakieś dziwne zaszłości i nieporozumienia - zresztą wyobraź sobie że mówię - ok nie chcę mieć teraz dziecka ale współżyję w okresie płodnym bo Bóg i tak sprawi że nie będzie dziecka jeśli tak jest dobrze - bez sensu)
migorski
PostWysłany: Czw 22:42, 04 Cze 2009    Temat postu:

Jacek napisał:
Gosiu, nie wiem czemu tak ostro krytykujesz myślenie?


Arrow Jacek

W którym miejscu Jacku ? Gosia zadała tylko kilka prostych pytań, co jest "objawem" myślenia.
Co więcej twoje cytaty wskazują na to że wiara jest pierwotna względem rozumienia.( Moim zdaniem nie zawsze tak jest, gdyż czasami próba rozumowego poznania prowadzi do wiary.) Jan Paweł II w encyklice "Fides et ratio" stwierdza że pełnie prawdy można poznać tylko przy współdziałaniu wiary i rozumu.
JP II napisał:
Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek — poznając Go i miłując — mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie (por. Wj 33, 18; Ps 27 [26], 8-9; 63 [62], 2-3; J 14, 8; 1 J 3, 2).


Arrow Weronika

Witamy Weroniko na forum.
Nie dziw się takiej reakcji, gdyż muszę powiedzieć że po przeczytaniu twojego pierwszego postu miałem podobne odczucia jak Gosia Nowak. Piszesz bowiem tam o "zasadzie ograniczonego zaufania" która na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego z krytycznym myśleniem. Dopiero twój drugi post sprawę rozjasnia nieco.

Weronika napisał:
Mimo wszystko, Kościół musi iść z duchem czasów, bo wtedy stałby się niepotrzebny swoim wyznawcom.

Tutaj się nie zgodzę z tobą. To świat powinien iść za Duchem Kościoła, czyli za Duchem Świętym - On się nie myli. Patrząc po Europie i Świecie mamy wiele przykładów kościołów które poszły za duchem czasu (dla przykładu news z ostatnich dni http://www.fronda.pl/news/czytaj/lesbijka_na_czele_kosciola_w_sztokholmie ). Kościół nigdy nie przestanie być potrzebny wiernym, bo poza Kościołem nie może być sprawowana Eucharystia, a bez Eucharystii to ... wiadomo Wesoly .

PS. Zrobił się mały offtopic może admin/adminka wydzieli z tego tematu osobny wątek.
Jacek
PostWysłany: Czw 3:27, 04 Cze 2009    Temat postu:

Gosiu, nie wiem czemu tak ostro krytykujesz myślenie? - człowiek ma rozum, więc niech go używa. Nie powinniśmy ślepo wierzyć we wszystko co nam powie Kościół - mamy zgłębiać naukę Kościoła. Zaufanie Kościołowi jak najbardziej jest konieczne, ale już nie jesteśmy dziećmi, aby bez zrozumienia przyjmować naukę Kościoła.

cytat z KKK:
Cytat:
KKK 158 "Wiara szuka rozumienia" (Św. Anzelm, Proslogion, proem.: PL 153, 225 A): jest charakterystyczne dla wiary, że wierzący pragnie lepszego poznania Tego, w którym złożył swoją wiarę, i lepszego zrozumienia tego, co On objawił; głębsze poznanie będzie domagać się z kolei większej wiary, coraz bardziej przenikniętej miłością. Łaska wiary otwiera "oczy serca" (Ef 1, 1Cool na żywe rozumienie treści Objawienia, czyli całości zamysłu Bożego i tajemnic wiary, ich związku między sobą i z Chrystusem, który stanowi centrum Tajemnicy objawionej. Aby "coraz głębsze było zrozumienie Objawienia, tenże Duch Święty darami swymi wiarę stale udoskonala" (Sobór Watykański II, konst. Dei verbum, 5). W ten sposób, według powiedzenia św. Augustyna, "wierzę, aby rozumieć, i rozumiem, aby głębiej wierzyć" (Św. Augustyn, Sermones, 43, 7, 9: PL 38, 258).


na całej linii zgadzam się z Weroniką Wesoly - tak chciałem napisać, ale jednak po przemyśleniu uważałbym na to, aby za bardzo nie wejść w rozumowe podejście do wszystkiego, co nam Kościół głosi.

Cytat:
KKK 156 Racją wiary nie jest fakt, że prawdy objawione okazują się prawdziwe i zrozumiałe w świetle naszego rozumu naturalnego. Wierzymy z powodu "autorytetu samego objawiającego się Boga, który nie może ani sam się mylić, ani nas mylić". "Aby jednak posłuszeństwo naszej wiary było zgodne z rozumem, Bóg zechciał, by z wewnętrznymi pomocami Ducha Świętego były połączone także argumenty zewnętrzne Jego Objawienia" (Sobór Watykański I: DS 3009). Tak więc cuda Chrystusa i świętych (Por. Mk 16, 20; Hbr 2, 4). proroctwa, rozwój i świętość Kościoła, jego płodność i trwałość "są pewnymi znakami Objawienia, dostosowanymi do umysłowości wszystkich", są "racjami wiarygodności", które pokazują, że "przyzwolenie wiary żadną miarą nie jest ślepym dążeniem ducha" (Sobór Watykański I: DS 3008-3010).

KKK 157 Wiara jest pewna, pewniejsza niż wszelkie ludzkie poznanie, ponieważ opiera się na samym słowie Boga, który nie może kłamać. Oczywiście, prawdy objawione mogą wydawać się niejasne dla rozumu i doświadczenia ludzkiego, ale "pewność, jaką daje światło Boże, jest większa niż światło rozumu naturalnego" (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, II-II, 171, 5, ad 3). "Dziesięć tysięcy trudności nie powoduje jednej wątpliwości" (J. H. Newman, Apologia pro vita sua).


przy okazji polecam http://www.teologia.pl/index.htm
Weronika
PostWysłany: Czw 0:21, 04 Cze 2009    Temat postu:

Chciałabym Ci wyjaśnić kontekst. W tej dyskusji chodziło o niechęć jaką czasem ludzie odczuwają do "ograniczeń, które stawia Kościół" (to cytat z dyskusji).
Ludzie boją się zaufać Kościołowi...
Wynika to m.in. ze złego wizerunku, jaki często starają się narzucić opinii publicznej media. (I nie będę tu już wymieniać tytułów najpoczytniejszych polskich dzienników).
Stąd... ten zły wizerunek przekłada się później na podejście jakie ludzie mają do proponowanych im rozwiązań (tzn. "Ksiądz nie będzie mi mówił co mam robić, bo sam nie jest w porządku...")

I często spotykam się z takimi opiniami.
Jak wtedy rozmawiać?

Stąd "myśleć krytycznie" - nie oznacza odrzucenia nauki Kościoła, ale chodzi o umiejętność oceny sytuacji, używania odpowiednich argumentów.
Tak, żeby w sytuacji, kiedy będę dyskutować (w szczególności z osobami niewierzącymi): - dlaczego jestem przeciwniczką antykoncepcji? - moja odpowiedź nie ograniczyła się do tego: - że tak mówi Kościół, bo wtedy nikogo do niczego nie przekonam. Muszę znać "za" i "przeciw". Często taka dyskusja jednak zmienia tory i ktoś notorycznie wytyka błędy Kościoła... T

Należę do Kościoła i ufam, że chce dla mnie dobra, dlatego przyjmuję jego naukę.
Jednocześnie wiem, że nie wszystko było i jest idealne.
Mam też świadomość, ile zależy od naszej postawy.


Dystans do sumienia - wiąże się u mnie z tym, że kiedyś pewne rzeczy wydawały mi się dobre... po kilku latach widzę, że jednak były złe...
Dlatego nie mogę całkowicie ufać sobie.


Pozdrawiam
nowak
PostWysłany: Śro 17:50, 03 Cze 2009    Temat postu:

Hmm, jak to czytam, to nasunęło mi się kilka pytań...

a kto jest liderem tej grupki?


Cytat:
A "ograniczone zaufanie" - dotyczy umiejętności krytycznego myślenia wobec proponowanej nauki

No ciekawa zasada... stosują ją wszyscy moi znajomi w pracy, którzy żyją w konkubinatach, co 3 słowo k* ch* itd.,
patrzą na ludzi z góry, kobiety i drugiego człowieka traktują czasem jak... ... ... Crying or Very sad
Nie ma to jak umieć "krytycznie myśleć wobec proponowanej nauki".

Trudno jednak dziwić się, że doszliście do tej "zasady" patrząc na poniższe...

Cytat:
Ojcowie Kościoła, mając na uwadze dobro wspólnoty, występowali zazwyczaj z rewolucyjnymi i kontrowersyjnymi pomysłami naprawy sytuacji.

To dziwne stwierdzenie to na jakiej podstawie? Czy to również padło na "wczorajszym spotkaniu" ?


Cytat:
Niestety, ich "dobre intencje" doprowadziły do wielu podziałów.

jakich - jeśli można wiedzieć? Do jakich podziałów doprowadziły te intencje?


Cytat:
Możemy dyskutować, czy np. kobieta, której lekarz w celach zdrowotnych przepisał tabletki antykoncepcyjne - czy popełnia grzech?

nie ma co dyskutować, wiadomo że to nie jest grzech
akurat to pytanie pojawia się dość często

Cytat:
Moim zdaniem trzeba mieć dystans - zarówno do swojego sumienia, jak i do rozwiązań proponowanych przez Kościół

dystans do sumienia? No z tym się już w ogóle nie mogę zgodzić.

Sumienia trzeba obowiązkowo słuchać. Grzechem jest natomiast, kiedy się go nie kształtuje i o nie nie dba. Bo to właśnie sumienie wpływa na naszą interpretację prawd Bożych.

pozdrawiam!
KubęH. szczególnie
Wesoly
Weronika
PostWysłany: Śro 9:16, 03 Cze 2009    Temat postu:

Jeśli chodzi o "poprawność", czyli jak jest z naszym podporządkowaniem nauce Kościoła?
Na wczorajszym spotkaniu kursu wypracowaliśmy "zasadę ograniczonego zaufania"...
Tzn. zadaniem Kościoła jest obrona życia ludzkiego i dlatego wyznacza mi zbiór wartości, które temu służą.

A "ograniczone zaufanie" - dotyczy umiejętności krytycznego myślenia wobec proponowanej nauki. Tu warto zwrócić uwagę na historię Kościoła. Ojcowie Kościoła, mając na uwadze dobro wspólnoty, występowali zazwyczaj z rewolucyjnymi i kontrowersyjnymi pomysłami naprawy sytuacji. Niestety, ich "dobre intencje" doprowadziły do wielu podziałów. Mimo wszystko, Kościół musi iść z duchem czasów, bo wtedy stałby się niepotrzebny swoim wyznawcom.

Tyle, że są kwestie, w których trzeba stać na twardym, niezmiennym stanowisku. Tym jest właśnie obrona życia. I to gwarantuje mi Kościół.

Możemy dyskutować, czy np. kobieta, której lekarz w celach zdrowotnych przepisał tabletki antykoncepcyjne - czy popełnia grzech?

Możemy się zastanawiać, które metody są już antykoncepcją, a które można ująć jako "świadome planowanie rodziny"?

Moim zdaniem trzeba mieć dystans - zarówno do swojego sumienia, jak i do rozwiązań proponowanych przez Kościół. Nikt nie jest nieomylny... Najważniejsze to poszukiwać. A na pierwszym miejscu (tu się powtórzę) powinniśmy mieć wartość życia ludzkiego.
Jacek
PostWysłany: Śro 1:49, 03 Cze 2009    Temat postu:

wiesz, ja jestem zwolennikiem "na czuja", bo człowiek wtedy mówi jak to czuje naprawdę. I to jest najważniejsze - to jest krok w kierunku prawdy. Jeśli ktoś nie ma takiego podejścia, to znaczy że w pewien sposób zamyka się na prawdę, bo pragnie być przede wszystkim "poprawny", ale niestety nie prawdziwy. Jednak nauczyłem się już, ze nie zawsze tak jak ja czuję, jest ok. Okazuje się, że możemy źle czuć... i często mi się to zdarzało. Później okazywało się, że efekty mojego "na czuja" były nie najlepsze - czyli Kościół miał rację.
Moje zdanie podpieram swoim doświadczeniem - często okazywało się, że "na czuja" wychodziło najlepiej, czyli tak jak naucza Kościół (jak dla mnie, dla kogoś może nie). Ale pojawia się pytanie: czy to co czuję jest rzeczywiście tym, co głęboko czuję w sercu? Czy to uczucie nie jest czasem mylne - spowodowane grzechem na przykład albo jakimś moim ograniczeniem lub zranieniem. Dla mnie ważnym elementem w tym wszystkim jest trwanie w łasce uświęcającej, co daje mi niejako wrażliwość na to co czuję rzeczywiście w sercu. Druga sprawa to pytam się co czuje ktoś (np. przyjaciel), do kogo mam zaufanie.
To wszystko, tak myślę, jest powiązane z tematem, który pojawia się na kursie alfa: jak dawać się kierować Duchowi Świętemu? (czy coś w tym rodzaju)
Kuba
PostWysłany: Wto 18:37, 02 Cze 2009    Temat postu:

A więc podawanie "czucia" jako argumentu nie ma sensu, skoro decyzja zapada gdzie indziej i zdanie wszystkich, którzy czują inaczej, jest odrzucane jako "niewłaściwe". W takim wypadku "na czuja" może być tylko powodem dobrego (fajnie, czuję tak samo) lub złego (czuję inaczej, muszę to zmienić) humoru.
Jacek
PostWysłany: Pon 22:47, 01 Cze 2009    Temat postu:

Kuba napisał:


Jacek napisał:
Ale o to chodzi, że czasami nasz rozum nie jest w stanie wszystkiego pojąć i trzeba czasem coś przyjąć "na czuja" i często "na czuja" jest znacznie lepsze niż wielogodzinna dyskusja

Tylko jakim prawem ktoś decyduje, że powiedzmy Twoje "na czuja" jest OK i wedle tego będziemy postępować, a np. moje "na czuja" jest zupełnie do d*py i w ogóle to powinienem inaczej czuć?


Masz rację. Nikt nie ma takiego prawa.
Jednakże za moim "na czuja" stoi Kościół. A więc?
Kuba
PostWysłany: Pon 19:28, 01 Cze 2009    Temat postu:

Magda napisał:
Ciekawe dlaczego wśród tych gorących zwolenników i obrońców antykoncepcji nie znalazła się żadna kobieta...


Znam i takie, uczestnicy tego forum nie są jednak reprezentatywną dla ogółu społeczeństwa grupą Mruga

Poza tym np ja nie jestem, przynajmniej aktualnie, gorącym zwolennikiem antykoncepcji. Kiedyś byłem przeciwnikiem, ale powoli zmieniam zdanie, odkąd poczytałem trochę argumentacji (ogólnie rzecz biorąc) Kościoła.

emi napisał:
To, co nie jest naturalne, stoi w sprzeczności z naturą, sprzeciwia się naturze, burzy ją. Dla mnie to naturalne, dlaczego to, co wbrew naturze nie jest naturalne, jest więc sztuczne, nie może być zatem dobre, albo lepiej powiem nie może być lepsze od naturalnego.

emi napisał:
Latanie ludzi nie jest naturalne, ponieważ zostało wymyślone przez człowieka.
Nie ma też potrzeby, żeby takie było.

Nie ogarniam tej logiki

maciupa napisał:
Współżycie tylko w momentach gdy "nie ma możliwości poczęcia" jest antykoncepcją i jest zamykaniem się na poczęcie dlatego ważnym jest nie pomijać momentów gdy "poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne"

w takim razie ze współczesną antykoncepcją nie ma problemu, bo
nowak napisał:
skuteczność prezerwatywy ocenia się (wg statystyk na 88%, ulotki mówią: 97%)

więc jest to po prostu sprawienie, że "poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne". Poza tym
http://npr.pl//index.php/content/view/222/43/1/1/ napisał:
Czasami są powody zdrowotne czy nawet socjalne, żeby odkładać poczęcie nawet w nieskończoność. Bo samo unikanie poczęcia, bez żadnych poważnych powodów, jest złem moralnym.
(pogrubienie moje). Więc z tą zero-jedynkowością też bym nie przesadzał.

Jeszcze jedno, wcześniej nie zauważyłem Mruga
nowak napisał:
Wyobraź sobie teraz, że chcesz być z kobietą, oglądacie prezerwatywe, czy na pewno nie jest uszkodzona? Zakładasz upewniając się, że na pewno nie jest uszkodzona? Potem jesteś z kobietą, i myślicie cały czas, czy na pewno prez. nie jest uszkodzona...? super atmosfera na miłosne spotkanie. Nie ma to jak zjednoczenie 2 kochających się osób, z których jedna (zwykle kobieta, bo mężczyzna xxxocenzurowanozewzgledunaskargixxx) co chwile zastanawia sie, czy przypadkiem prezerwatywa nie jest uszkodzona?

jeśli jest otwarta na dziecko, to się nie zastanawia (zakładam że mężczyzna w ogóle nie myśli). Wystarczy jej to, że "poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne".

EDIT:

Jacek napisał:
Ale o to chodzi, że czasami nasz rozum nie jest w stanie wszystkiego pojąć i trzeba czasem coś przyjąć "na czuja" i często "na czuja" jest znacznie lepsze niż wielogodzinna dyskusja

Tylko jakim prawem ktoś decyduje, że powiedzmy Twoje "na czuja" jest OK i wedle tego będziemy postępować, a np. moje "na czuja" jest zupełnie do d*py i w ogóle to powinienem inaczej czuć?
maciupa
PostWysłany: Pią 2:54, 08 Maj 2009    Temat postu:

Cytat:
Naturalne planowanie rodziny umożliwia zaobserwowanie, kiedy poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne, kiedy jest prawdopodobne, a kiedy nie ma możliwości poczęcia.
http://npr.pl//index.php/content/view/222/43/


Współżycie tylko w momentach gdy "nie ma możliwości poczęcia" jest antykoncepcją i jest zamykaniem się na poczęcie dlatego ważnym jest nie pomijać momentów gdy "poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne"

A tak w ogóle ile wiecie o NPR ? -> npr.pl Mruga

(dodałem)
oczywiście sprawę potraktowałem bardzo zero-jedynkowo taka wypowiedź wzieła się stąd

Cytat:
Czym naturalne metody planowania rodziny różnią się od antykoncepcji? Przecież i tu i tu chodzi o uniknięcie poczęcia.
RS: - Samochód można kupić albo go ukraść. W jednym i drugim przypadku posiada się samochód. Tak więc kryterium skutku to nie jest dobry sposób oceny działania.
AS: - Współżycie seksualne ma dwa nierozłączne cele: budowanie więzi między małżonkami oraz poczęcie dziecka. Mówiłam już o trzech fazach cyklu płodności u kobiety: pierwsza faza to czas bardzo małej możliwości poczęcia, druga faza to czas płodności, a trzecia faza to okres niemożności poczęcia, l są małżeństwa, które ograniczają współżycie tylko do tej trzeciej fazy, aby mieć całkowitą pewność, że nie pocznie się dziecka. Po pewnym czasie oni się tak bardzo, bez lęku, zaczynają sobą cieszyć, że podejmują decyzję o współżyciu również w pierwszej fazie. Tam, gdzie jest, niewielka, ale jednak, możliwość poczęcia.
Oczywiście może być antykoncepcyjne wykorzystanie metod naturalnych. Jeżeli małżeństwo z góry wyklucza dziecko, nie chce go posiadać, współżyje wyłącznie w trzeciej fazie, to jest na pewno antykoncepcja.
zrodlo: http://npr.pl//index.php/content/view/222/43/1/1/


w kazdym bądz razie poczucia lęku nie można lekceważyć ...

ps. Ale dziwne te ludzie , z jednej strony myślą jak nie mieć dzieci gdy je mogą mieć a z drugiej strony myślą jak je mieć gdy ich nie mogą mieć Jezyk
seeker
PostWysłany: Sob 21:24, 04 Kwi 2009    Temat postu:

Jacek napisał:

Jeśli się chce, to rozum wszystko wymyśli.
Można w prosty sposób wyjaśnić, że eutanazja jest potrzebna, a homoseksualizm to coś naturalnego. Można? Oczywiście, że można! I tak jest ze wszystkim. Ale o to chodzi, że czasami nasz rozum nie jest w stanie wszystkiego pojąć i trzeba czasem coś przyjąć "na czuja" i często "na czuja" jest znacznie lepsze niż wielogodzinna dyskusja. Stary dziadek czy babcia jak coś usłyszą, co im nie pasuje, powiedzą Ci: "panie, toż to wariactwo" i dyskusja się skończyła Wesoly


owszem można przyjąć na czuja o ile się czuje Wesoly właśnie w tym problem że nie każdy czuje, zarzucam fajny cytat (sorry że po angielsku ale książka chyba nie została jeszcze przetłumaczona)

"In contrast to more traditional approaches that emphasize the objective categories of 'being' and 'existence', John Paul II's philosophical approach begins with human experience. He believes that if what the Church teaches is objective true, then human experience - subjective as it is - should offer confirmation of that truth."
[Christopher West, "Theology of the body for beginners"]

aż się zdziwiełem że takie fajne podejście u JPII (ciekawe czy faktycznie tak twierdził), w każdym razie pisze że ludzkie doświadczenie powinno potwierdzić naukę Kościoła (oczywiście wiem że jeśli nie potwierdza to jeszcze nie znaczy ze z nauką jest źle),
na podstawie tego jednak wydaje mi się słuszne oczekiwać że nauka Kościoła właśnie będzie zrozumiana na czuja, jeśli nie to co? czy warto spróbować i się przekonać?
Jacek
PostWysłany: Sob 13:16, 04 Kwi 2009    Temat postu:

seeker napisał:

oczywiście nie oczekuję że Kościół zmieni zdanie, chciałbym tylko żeby nie był to jeden worek o odpowiednia waga rzeczy była zachowana


No to teraz rozumiem o co Ci chodzi Very Happy

Też staram się mieć takie podejście, ale ufam Kościołowi i wiem, że ja często mogę się mylić w pewnych sprawach i nawet sam sobie nie mogę ufać.

Jeśli się chce, to rozum wszystko wymyśli.
Można w prosty sposób wyjaśnić, że eutanazja jest potrzebna, a homoseksualizm to coś naturalnego. Można? Oczywiście, że można! I tak jest ze wszystkim. Ale o to chodzi, że czasami nasz rozum nie jest w stanie wszystkiego pojąć i trzeba czasem coś przyjąć "na czuja" i często "na czuja" jest znacznie lepsze niż wielogodzinna dyskusja. Stary dziadek czy babcia jak coś usłyszą, co im nie pasuje, powiedzą Ci: "panie, toż to wariactwo" i dyskusja się skończyła Wesoly
emi
PostWysłany: Sob 2:26, 04 Kwi 2009    Temat postu:

Latanie ludzi nie jest naturalne, ponieważ zostało wymyślone przez człowieka.
Nie ma też potrzeby, żeby takie było.

natura - łac. nascor-rodzić się
kultura- łac. colere- uprawiać (ziemię), potem słowo to objęło wszystko, co jest dziełem człowieka.
seeker
PostWysłany: Sob 1:05, 04 Kwi 2009    Temat postu:

emi napisał:
To, co nie jest naturalne, stoi w sprzeczności z naturą, sprzeciwia się naturze, burzy ją. Dla mnie to naturalne, dlaczego to, co wbrew naturze nie jest naturalne, jest więc sztuczne, nie może być zatem dobre, albo lepiej powiem nie może być lepsze od naturalnego.

Może trochę tautologicznie się wypowiadam, ale trudno uzasadniać to, co jest naturalne, czyt. także oczywiste Wesoly


czy, tak jak Kuba pisał, uważasz latanie ludzi za naturalne?
seeker
PostWysłany: Sob 1:03, 04 Kwi 2009    Temat postu:

Magda napisał:
Ciekawe dlaczego wśród tych gorących zwolenników i obrońców antykoncepcji nie znalazła się żadna kobieta...


ja się dziwię że w ogóle znalazł się tutaj jakiś obrońca antykoncepcji Jezyk
ale są i pewnie kobiety co tak myślą

a bardziej poważnie, to mi tak np. nie chodzi o obronę antykoncepcji ale o uczciwe podejście do sprawy, a wydaje mi się nie raz go brakuje gdy jest mowa o NPR i antykoncepcji,
czasem są to argumenty takie że aż głowa boli Jezyk (są oczywiście i takie bardziej sensowne)
ja np. nie chciałbym żeby moja dziewczyna faszerowała się jakimiś hormonami i zaburzała swój cykl a prezerwatyw pewnie tez jakoś nie chciałbym używać gdy będzie mi zależało na skuteczności,
w ogóle nie bardzo widzę jakiś sensowne środek antykoncepcji ... ale mimo to dalej nie czaję do końca argumentacji Kościoła

co więcej, nawet widzę pewne zagrożenie w aktualnym podejściu, które często do jednego worka wrzuca antykoncepcję, aborcję, homoseksualizm, pornografię i co tylko wiąże się z VI przykazaniem,
wg. mnie antykoncepcja a aborcją choć czasem powiązane to są zupełnie sprawy różnej materii i traktowanie je zbiorczo niszczy siłę przekazu antyaborcyjnego bo skoro wielu katolikom sprawia trudność zrozumienie nauki o antykoncepcji to co dopiero ludziom których to wszystko mniej obchodzi, wydaje mi się że buntując się wtedy przeciw antykoncepcji buntują się przeciw temu całemu 'workowi' dużo ważniejszych spraw,

oczywiście nie oczekuję że Kościół zmieni zdanie, chciałbym tylko żeby nie był to jeden worek o odpowiednia waga rzeczy była zachowana
emi
PostWysłany: Sob 1:00, 04 Kwi 2009    Temat postu:

To, co nie jest naturalne, stoi w sprzeczności z naturą, sprzeciwia się naturze, burzy ją. Dla mnie to naturalne, dlaczego to, co wbrew naturze nie jest naturalne, jest więc sztuczne, nie może być zatem dobre, albo lepiej powiem nie może być lepsze od naturalnego.

Może trochę tautologicznie się wypowiadam, ale trudno uzasadniać to, co jest naturalne, czyt. także oczywiste Wesoly

PS. Nie czytałam całego tematu, przepraszam za tę ignorancję.
Magda
PostWysłany: Pią 16:32, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Ciekawe dlaczego wśród tych gorących zwolenników i obrońców antykoncepcji nie znalazła się żadna kobieta...
Kuba
PostWysłany: Czw 0:42, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Na wstępie zaznaczę, że nie czytałem MIO, jakoś nie mogę się do tego zabrać... Ostatnio nie mam też za wiele czasu, tego posta piszę trochę na szybko Mruga

Mogę odnieść się tylko do Waszych wypowiedzi.

Cytat:

Bo kiedyś ktoś rozmawiał ze mną szczerze i zadałam mu to pytanie, to odpowiedział wprost:
"bo można się kochać kiedy się chce". Pojawia się "ja chcę". Żeby się dało, kiedy tylko chcę. Czego chcesz? Przyjemności? Ale przyjemności na każde zawołanie(mi to pachnie trochę egoizmem)


Wiele razy padają podobne argumenty, ale jakoś nikt nie pokazał, że tak jest zawsze. Jak można twierdzić, że w takim przypadku na pewno osoba chce tylko i wyłącznie przyjemności? Nie rozumiem, jeśli małżonkowie kochają się, chcą ze sobą współżyć i mają ochotę, a akurat przypada okres niepłodny, to wszystko jest OK, jest to piękna miłość itd. itp. Ale jak akurat przypada okres płodny, a oni chcą to zmienić (i załóżmy, że się da), to już to jest tylko pożądanie, nagle są dla siebie tylko przedmiotami do używania. Nie uważacie, że to jest ogromne spłycenie? Oczywiście, jeśli ktoś ma postawę "zawsze kiedy mam ochotę", to nie jest to dobre.

Cytat:

Prawdziwa, czysta piękna miłość wg Wojtyły... nie jest możliwa bez ofiary i wyrzeczeń.


Zgadzam się! Ale stwierdzenie, że jak stosujemy antykoncepcje to hulaj dusza na całego i nie ma wyrzeczeń, jest dla mnie co najmniej niepoważne. Jak już pisał seeker, w życiu jest mnóstwo powodów do powstrzymywania się, nie ma "obawy", że antykoncepcja wszystkie wyeliminuje. Czy postawa na zasadzie "jesteś płodna -> post, jesteś niepłodna -> współżyjemy" jest na pewno zawsze wyrazem miłości, troski o drugą osobę?

Cytat:

jest rzeczą naturalną, że kobieta jest płodna/nie płodna. Tak samo jest rzeczą naturalną, że człowiek oddycha.
Jest ogromna różnica, pomiędzy robieniem czegoś z naturą i wbrew naturze.


A wspomniane już nurkowanie, wstrzymywanie oddechu, jest dla człowieka naturalne? A latanie (samoloty itp.)? A przekłuwanie sobie uszu (modyfikacja ciała), dla jakiejśtam ozdoby, to jest zgodne z naturą? Zgadzam się, nie można przesadzać... ale w żadną stronę.

Cytat:

Jest różnica między
unikaniem samej prokreacji (naturalnie, jako konsekwencja dostosowania się do okresów płodności/bezpłodności)
oraz
wykluczaniem możliwości prokreacji (sztucznie, nastawienie na ubezpłodnienie stosunku seksualnego).

Cytat:

Antykoncepcja jest zawsze nastawiona na ubezpłodnienie.


No dobrze, ale co tojest płodność? Mi to się kojarzy z możliwością poczęcia dziecka, prawdopodobieństwem zostania ojcem lub matką. A jeśli tak, to różnica, czy unikamy tej możliwości stosując NPR czy antykoncepcję jest dość niewielka (pomijając naturalność/nienaturalność, do czego odniosłem się wcześniej). Jeśli ktoś stosuje NPR aby współżyć w dniach niepłodnych, to prawdopodobnie ma na celu wykluczenie (w danej chwili) możliwości prokreacji, dokładnie tak jak w przypadku antykoncepcji. Jest nastawiony na ubezpłodnienie (= w danej chwili wykluczenie płodności = niemożliwość poczęcia). I w obu przypadkach para może być otwarta na dziecko ("jeśli dojdzie do poczęcia to OK"), jak i na nie zamknięta ("byleby się udało i nie było ciąży").

Cytat:

jak można się zamknąć na dar życia współżyjąc w dni, w ktore siłą rzeczy, choćbyś nie wiem co robił, to itak kobieta nie zajdzie w ciążę, gdyż jest to zwyczajnie zgodnie z naturą niemożliwe?


Tak samo mógłbym się nie zamykać na dar Eucharystii, starając się uczestniczyć we mszy św., ale zawsze idąc do kościoła pomiędzy 2 a 4 rano, kiedy na pewno mszy nie ma. Pachnie hipokryzją, nie? Tak samo jest jak dla mnie z tym nie zamykaniem się na dar życia.


Zastanawia mnie też, że najpierw padają zdania, że antykoncepcja to na pewno nastawienie na wykluczenie możliwości poczęcia w 100%, zamknięcie na dar życia; natomiast NPR to otwartość na dziecko. Ale potem jak przychodzi co do czego, to znowu jest, że

Cytat:

Za to spróbuj sobie wyobrazić, że skuteczność prezerwatywy ocenia się (wg statystyk na 88%, ulotki mówią: 97%).


A skądinąd słyszałem wiele razy, że NPR jest bardzo skuteczne itp. Skąd to dwojakie podejście?
No trzeba stanąć w prawdzie...

Cytat:

Można więc nie zgadzać się z Wojtyłą - wolno. Można stosować antykoncepcję - ok. Ale wtedy nasza miłość nie będzie miłością, o której pisze Wojtyła.


No jasne że tak, ale jak do tej pory nikt mi nie wykazał, że miłość o której pisze Wojtyła jest tą prawdziwą miłością. Więc może nie ma czego żałować.

P.S.

Gdyby ktoś miał wątpliwości, to proszę się do mnie zwracać "Kuba", skoro przy moich postach widnieje podpis "Kuba", myślałem że to dość oczywiste...
seeker
PostWysłany: Nie 20:34, 29 Mar 2009    Temat postu:

tak na szybko odpowiem apropos onana, Pismo święte mówi że 'złe było to w oczach Pana' nie dlatego że stosował antykoncepcję ale że złośliwie nie chciał wzbudzić bratu potomstwa a więc przeciwstawił sie temu co powinien zrobić

zgadzam się z Tobą że w pełni zobaczymy to jak nas to będzie w pełni dotyczyć,

a co do bazowania na doświadczeniu innych, to zgodzę się że pewnie jest dużo świadectw że NRP dał dużo dobrego a antykoncepcja złego, nie znaczy to jednak że nie ma tez innych świadectw, o przeciwnych doświadczeniu katolickich małżeństw było wspomniane w artykule który kiedyś przesłałem
http://wyborcza.pl/1,75515,5752125,Antykoncepcja_dzieli_Kosciol.html
wydaje mi się jednak że katolicy wolą powiedzieć że w przypadku takich świadectw to Ci ludzi na pewno się mylili i mieli spaczone sumienia, a dobre sumienia mają tylko Ci co potępiają antykoncepcję
Jacek
PostWysłany: Pią 21:34, 27 Mar 2009    Temat postu:

seeker napisał:

zatem pozostaje przyjrzeć się temu 'wbrew naturze', powiem szczerze że jest to dla mnie trochę abstrakcyjne pojęcie (przykładem np. przegięcia w tym wbrew naturze jest to że świadkowie jehowy nie pozwalają przetaczać krwi)
także w Twoim przykładzie z nurkowaniem, czy jeśli ktoś chciałbym nurkować z zaklejonymi ustami (bo tak mu lepiej bo np. nie potrafi trzymać zamkniętych ust) to byś powiedziała że to jest grzech?

zadałaś jeszcze słuszne pytanie jakie mogą być motywy tego że ktoś chce być niepłodnym wbrew naturze, otóż jak wiadomo seks w małżeństwie spełnia dwie funkcje, jest wyrazem miłości oraz służy prokreacji, więc odpowiedzią na Twoje pytanie jest to pierwsze, i wcale nie uważam żeby to musiała być wtedy fałszywa miłość (oczywiście na to zawsze trzeba uważać),
de facto jeśli współżyje się w okresie niepłodnym, to seks i tak już spełnia tyko tą pierwsza rolę (bo nijak nie może służyć prokreacji skoro jest ona wtedy niemożliwa), widać więc że może spełniać tylko jeden cel i to on może być właśnie powodem rezygnacji z płodności


właśnie słuchałem Pulikowskiego i on powiedział coś co bardzo mnie przekonuje (może przekona tez Ciebie Łukasz) [wzbogacone o moje myśli]:

Antykoncepcja jest nastawiona na niszczenie i szkodzenie. Czemu? Bo jak żaden inny lek niszczy to co jest naturalne: płodność. Płodność to nie jest choroba! (choć takie odczucia próbuje się w nas wywołać)

Dlatego nie pozostaje nic innego oprócz NPR (wstrzemięźliwość w okresach płodności), aby rozsądnie zaplanować rodzinę. Przyrównałbym NPR do postu, bo jest jego odmianą. Skoro ktoś nie przyjmuje tego rodzaju wstrzemięźliwości, to zdziwiłbym się jeśli praktykuje post i rozumie jego sens.

Czemu chcemy poprawiać naszego Stwórcę? Przypomnijmy sobie Onana:
Cytat:
(9) Onan wiedząc, że potomstwo nie będzie jego, ilekroć zbliżał się do żony swego brata, unikał zapłodnienia, aby nie dać potomstwa swemu bratu. (10) Złe było w oczach Pana to, co on czynił, i dlatego także zesłał na niego śmierć.


Oryginalny hebrajski tekst biblijny, a za nim Wulgata podają, że Onan: (...)tracił z siebie nasienie na ziemię, aby nie wzbudził potomstwa bratu swemu.

Wiadomo więc, że chodzi o stosunek przerywany. Stosował więc jeden ze znanych(w tamtych czasach) środków antykoncepcyjnych (choć dziś uważany oczywiście za mało skuteczny). Czym ta metoda różni się od stosowania prezerwatywy?

I przyznaję, że antykoncepcja jest teraz niezwykle skuteczna(co do niszczenia płodności), ale jest to pójście na łatwiznę. NPR wymaga więcej od małżonków... ale również daje więcej (w przeciwieństwie do antykoncepcji, która nic poza zniszczeniem płodności nie daje). Co daje? A to trzeba posłuchać małżonków, które je stosują.

I podobnie jak mówi Pulikowski: nikt nie mówi, że to jest łatwe. Nie wiem jak będę patrzył na to wszystko jak przyjdzie mi co do czego, jak sprawa będzie konkretnie mnie dotyczyć. Wiem jednak jak być powinno.

Naprawdę posłuchajmy ludzi, którzy mają w tej kwestii (i innych zresztą) doświadczenie. Posłuchajmy na przykład Pulikowskiego, posłuchajmy kobiet, co one o tym myślą, gdyż ta sprawa dotyczy przede wszystkim kobiet i to one ponoszą ciężar antykoncepcji.

[dodane]:
umieściłem wykład Pulikowskiego o współżyciu płciowym w małżeństwie
http://student.agh.edu.pl/~jdz/DA/03.Wspolzycie.plciowe.mp3
talitha
PostWysłany: Pon 1:44, 23 Mar 2009    Temat postu:

Chodzi o okazywanie miłości, bliskości poza naturą, w sposób sztuczny, bo przy pomocy jakiś obcych organizmowi człowieka środków..

Można by powiedzieć: co w tym złego – przecież robi się transfuzję krwi, zakłada się sztuczne zastawki w serce człowieka, daje mu się leki, karmi kroplówką. Jednak te wszystkie działania podejmowane są w sytuacji zagrożenia czyjegoś życia lub przeciwdziałając chorobie. Jeśli chodzi o tę fizjologiczną stronę człowieka, to raczej wszyscy chcą mieć wszystko w organizmie zdrowe i życzą sobie, żeby jak najdłużej procesy życiowe mogły przebiegać naturalnym rytmem. Kto by się chciał dobrowolnie oślepiać czy ogłuszać?

No. Ale jeśli chodzi o działanie układu rozrodczego człowieka.. O tu już sprawa ma się inaczej. Tutaj to byśmy Pana Boga poprawili, bo to nie wyszło za bardzo. Inne rzeczy – owszem są fajne (o ile są zdrowe), no ale płciowość.. No po co On nas tak stworzył? Bez sensu zupełnie. Chyba nie przewidział, mimo, że jest Wszechwiedzący, że ludzie będą się tak kochać w małżeństwie, że będą sobie chcieli tak ciągle to okazywać.. Biedny Człowiek musiał czekać na rozwój techniki, aby móc się poprawić. Żal mi jaskiniowców – oni nie mieli takich cudów techniki jak prezerwatywa czy tabletka antykoncepcyjna. Ale teraz na szczęście człowiek nie musi czuć się zagubiony – może się naprawić! Viva l’amore!
seeker
PostWysłany: Nie 23:45, 22 Mar 2009    Temat postu:

na potrzeby dialogu - jestem Lukasz Lichota Wesoly
szacunek na początku za ustrukturyzowaną i obszerną wypowiedź Wesoly

generalnie sprowadziłbym uzasadnienie na moje pytanie do "nie jest to naturalne więc jest złe",

w przypadku dyskusji NPR Wojtyła zaznacza że wcale nie potrzeba żeby w każdym stosunku 'chciano' dziecka, ważne żeby nie było postawy zamknięcia na dziecko, pisze m.in.:
Cytat:

Wystarczy, że gotowi są przyjąć fakt poczęcia, nawet jeśli go sobie w danym wypadku “nie życzą”.


taką samą postawę można mieść stosując antykoncepcję, tzn. ogólnie chcieć dziecka ale jeszcze nie teraz (ta sama postawa przy użyciu NPR jest zaaprobowana przez Wojtyłę, antykoncepcją jest wg. niego zła bo jest przeciwna naturze),
oczywiście jeśli występuje zamknięcie się na poczęcie dziecka to zarówno NPR jak i antykoncepcja jest zła w takim przypadku

Cytat:

W przypadku stosowania antykoncepcji nie można mówić o akceptacji płodności, można mówić najwyżej o życiu w strachu przed płodnością. Ludzie ubezpładniający się nie mają odwagi żyć jako płodni. Dla nich dziecko jest najwyżej "skutkiem ubocznym" współżycia. Chorobą, na którą trzeba wziąć tabletkę, jak na ból głowy, albo przeziębienie. To jest c h o r e.


wg. mnie nie masz prawa twierdzić że tak jest w każdym przypadku, to że często tak jest nie znaczy że jest tak zawsze,
jest możliwe żeby rodzice tymczasowo stosowali antykoncepcję w myśl w/w cytatu Wojtyły tj. że są gotowi przyjąć dziecko z miłością mimo że danej chwili sobie tego nie życzą (jego słowa)
dalej pozostaje jedynie problem postępowania wbrew naturze (ale nie odrzucenia dziecka)

Cytat:
antykoncepcja sama w sobie wyklucza wstrzemięźliwość.

Cytat:
"bo można sie kochać kiedy sie chce". Pojawia się "ja chcę". Żeby się dało, kiedy tylko chcę. Czego chcesz? Przyjemności? Ale przyjemności na każde zawołanie(mi to pachnie troche egoizmem).


z tym też się nie zgodzę, antykoncepcja sama w sobie nie wyklucza wstrzemięźliwości, wystarczy popatrzeć tylko na możliwe powody wstrzemięźliwości, nie służy ona tylko naturalnej regulacji poczęć, powstrzymanie się od seksu ma także miejsce gdy chce tylko jedno (kobieta lub mężczyzna) a drugie nie chce z jakiś powodów, wtedy w imię miłości rezygnuje się ze współżycia, także kiedy nie ma w danym czasie psychicznej bliskości między małżonkami może zachodzić powstrzymanie się od seksu żeby nie robić dysonansu pomiędzy bliskością fizyczną i chwilowym brakiem psychicznej,
także jak widać wstrzemięźliwość jest dużo szerszą kwestią nie można powiedzieć że jak jest antykoncepcja to już wstrzemięźliwości w ogóle nie ma,

zatem pozostaje przyjrzeć się temu 'wbrew naturze', powiem szczerze że jest to dla mnie trochę abstrakcyjne pojęcie (przykładem np. przegięcia w tym wbrew naturze jest to że świadkowie jehowy nie pozwalają przetaczać krwi)
także w Twoim przykładzie z nurkowaniem, czy jeśli ktoś chciałbym nurkować z zaklejonymi ustami (bo tak mu lepiej bo np. nie potrafi trzymać zamkniętych ust) to byś powiedziała że to jest grzech?

zadałaś jeszcze słuszne pytanie jakie mogą być motywy tego że ktoś chce być niepłodnym wbrew naturze, otóż jak wiadomo seks w małżeństwie spełnia dwie funkcje, jest wyrazem miłości oraz służy prokreacji, więc odpowiedzią na Twoje pytanie jest to pierwsze, i wcale nie uważam żeby to musiała być wtedy fałszywa miłość (oczywiście na to zawsze trzeba uważać),
de facto jeśli współżyje się w okresie niepłodnym, to seks i tak już spełnia tyko tą pierwsza rolę (bo nijak nie może służyć prokreacji skoro jest ona wtedy niemożliwa), widać więc że może spełniać tylko jeden cel i to on może być właśnie powodem rezygnacji z płodności

Powered by phpBB Theme ACID Š 2003 par HEDONISM
© 2001 - 2005 phpBB Group