Forum Wspólnota ALFA w Krakowie Strona Główna Wspólnota ALFA w Krakowie
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! ( Mk 16, 15)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Poczucie opuszczenia...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wspólnota ALFA w Krakowie Strona Główna -> O tym co nas zastanawia...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jacek




Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy

PostWysłany: Czw 18:44, 11 Sty 2007    Temat postu: Poczucie opuszczenia...

Czasem doswiadczam poczucia opuszczenia i przez Boga i przez ludzi...
jest to trudne dla mnie doswiadczenie. Wydaje sie wtedy, ze nie ma przy mnie nikogo, nikomu na mnie nie zalezy, jestem bezwartosciowy.
Staram sie wtedy troche udawac, ze u mnie w porzadku. Wynika to raczej z tego, ze nie bardzo chce przelewac na innych moje zle samopoczucie.

Wczoraj na Wspolnocie Alfa, Pawel w grupce w ktorej bylem powiedzial w moim odczuciu bardzo ciekawe zdanie- ze czasem Bog w ten sposob moze doswiadczac dusze ludzka, ze moze to byc doswiadczenie duchowe, nie wynikajace wcale z tego co doswiadczylismy i w jakiej formie emocjonalnej jestesmy. Mowil rowniez o tym, ze wielu swietych osob mialo takie doswiadczenia, tylko oczywiscie na innym poziomie. Nie mam zamiaru sie porownywac ze swietym, choc staram sie do swietosci dazyc, to jednak bardzo nieudacznie mi to wychodzi, ale staram sie nasladowac i rozumiec siebie poprzez swietych. Ich doswiadczenia moga wiele mowic o naszych doswiadczeniach, ktore moga byc namiastka tego co Świeci przezywali. I tak wlasnie, Pawel mowil, ze np. św. siostra Faustyna Kowalska miala takie doswiadczenia wielkiego opuszczenia przez Boga, do tego stopnie ze nie wiedziala co ma czynic, czy warto starac sie o cnoty, a najlepiej zamieszcze fragment, ktory znalazlem w internecie zaczerpniety z Jej dzienniczka:

POD KONIEC NOWICJATU DUSZA ŚW. FAUSTYNY POGRĄŻONA ZOSTAŁA W CIEMNOŚCIACH DUCHOWYCH, POJAWIA SIĘ BOLESNA MYŚL O ODRZUCENIU PRZEZ BOGA
Pod koniec pierwszego roku nowicjatu zaczęło się ściemniać w duszy mojej. Nie czuję żadnej pociechy w modlitwie, rozmyślanie przychodzi mi z wielkim wysiłkiem, lęk zaczyna mnie ogarniać. Wchodzę głębiej w siebie i nic nie widzę oprócz wielkiej nędzy. Widzę także jasno wielka świętość Boga, nie śmiem wznieść oczu do Niego, ale rzucam się w proch pod stopy Jego i żebrzę o miłosierdzie. Upłynęło tak blisko pół roku, a stan duszy nic się nie zmienia. Nasza kochana Matka Mistrzyni dodaje mi odwagi w tych chwilach trudnych. Jednak cierpienie to coraz więcej się wzmaga. Zbliża się drugi rok nowicjatu. Na wspomnienie, że mam złożyć śluby, dreszcz przenika moją duszę. Cokolwiek czytam nie rozumiem, rozmyślać nie mogę. Zdaje mi się, że moja modlitwa jest Bogu niemiła. Kiedy przystępuję do sakramentów św. zdaje mi się, że tym jeszcze więcej obrażam Boga. Jednak spowiednik nie pozwolił mi opuścić ani jednej Komunii św. - Dziwnie Bóg działa w duszy mojej. Nie rozumiem absolutnie nic z tego co do mnie mówił spowiednik. Proste prawdy wiary stawały się niepojęte, dręczyła się dusza moja nie znajdując nigdzie zadowolenia. W pewnej chwili przyszła mi taka silna myśl, ze jestem od Boga odrzucona. Ta straszna myśl przebiła duszę moja na wskroś. W tym cierpieniu zaczęła konać dusza moja. Chciałam umrzeć, a nie mogłam. Przyszła mi myśl - po cóż się starać o cnoty? Po co się umartwiać, kiedy to wszystko jest niemile Bogu. Kiedy o tym powiedziałam Matce Mistrzyni, otrzymałam taka odpowiedź: Niech siostra wie, ze Bóg siostrę chce mieć w niebie bardzo blisko siebie. Niech Siostra ufa bardzo Panu Jezusowi.

Ta straszna myśl odrzucenia od Boga jest to męka, którą prawdziwie cierpią potępieńcy. Uciekałam się do Ran Jezusowych, powtarzałam słowa ufności, jednak słowa te stawały mi się jeszcze większą mękę. Poszłam przed Najświętszy Sakrament i zaczęłam mówić do Jezusa: Jezus, Tyś powiedział, że pierwej zapomni matka niemowlęcia, aniżeli Bóg stworzenia Swego, a chociażby ona zapomniała, Ja Bóg, nie zapomnę stworzenia Swego. Jezu, czy słyszysz jak jęczy dusza moja? Chciej usłyszeć kwileń bolesnych dziecka Swego. Ufam Tobie, o Boże, bo niebo i ziemia przeminą, ale Słowo Twoje trwa na wieki. Jednak ani na chwile nie znajdowałam ulgi. (Dz 23)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WojciAch




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy

PostWysłany: Czw 21:01, 11 Sty 2007    Temat postu:

Wiesz, tym, że czasem nam sie wydaje ze cos jest nie tak bym sie za bardzo nie przejmowal. tylko sobie odpowiedzial na pytanie dlaczego tak jest i tak rzetelnie sobie na nie odpowiedzial.

nasze odczucia to jest jedno, natomiast rozum to drugie.
pierwsze czasem sobie skacze jak sinusioda - raz lepiej raz gorzej.
natomiast drugie powinno byc stałe - mówie o naszej ufności i posłuszeństwu Bogu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paweł ofm conv




Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:45, 11 Sty 2007    Temat postu:

Dziki nie bój nic. W tekście przez Ciebie przytoczym jest bardzo ważna wskazówka. W wędrówce do Boga bardzo ważna jest obecność innych. Dobrze by było gdybyś miał stałego spowiednika albo kierownika duchowego. Takie osoby pomagają zobiektywizować nasze odczucia. Ale bardzo ważna w kontaktach z nimi jest maxymalna szczerość i posłuszeństwo. Pochylaj się nad Słowem Boga codziennie - może coś szepnie.

pozdrawiam Cię bracieeeeee


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacek




Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy

PostWysłany: Czw 23:20, 11 Sty 2007    Temat postu:

Dziekuje Wam.
Jesli chodzi o to abym sobie odpowiedzial na pytanie dlaczego tak jest to wcale to nie jest dla mnie takie proste. Wczesniej myslalem, ze jest to moze spowodowane grzechem, oddaleniem sie od Boga, ale ostatnie doswiadczenia tego nie potwierdzaja. Nie jestem do konca pewny...
Jednego jestem pewny- ze potrzeba mi wlasnie kierownictwa duchowego jednak takowego od dlugiego czasu nie znajduje...
Jednak nie chcialem aby sie koncentrowac konkretnie na moim przykladzie, ale ciekaw jestem czy macie podobne doswiadczenia?

Nie zrozumcie mnie zle. Mysle ze nie jest to zwiazane z emocjami, bo tyle razy cos takiego doswiadczalem, ze stalo sie to niemal systematyczne...i w tym czasie wlasciwie nie chodzi tu o to ze brak mi towarzystwa czy cos w tym rodzaju, wrecz przeciwnie, mam ochote spedzic ten czas w samotnosci a najbardziej na modlitwie.
z tym wszystkim moge oczywiscie sam sie mylic bo wlasnie nie mam tego spojrzenia z zewnatrz, ktorego jednak potrzebuje.
Musze to oddac w modlitwie i prosze Was o modlitwe. Wesoly

ps. wiecie, moja intencją nie jest skoncentrowanie sie na moim przypadku, ale omowienie sprawy ogolniej, to mogloby pomoc wiekszemu gronu osob, ale oczywiscie dziekuje Wam,
ok, moge stanowic przyklad i byc przedmiotem do ogolniejszej rozmowy Wesoly w koncu sam zaczalem ten temat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacek




Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy

PostWysłany: Czw 23:39, 11 Sty 2007    Temat postu:

aha, jeszcze zapomnialem dodac, jakie sa u mnie konsekwencje tego doswiadczenia, ogolnie to brak motywow do dzialania, nie mam pojecia dlaczego czasem nic mi sie nie chce, nie chce mi sie wypelnic zadnego obowiazku, mimo ze wczesniej to zaplanowalem. Mimo, ze konsekwentnie przez pewien okres wypelniam wszystkie swoje obowiazki to przychodzi ten moment i dochodzi do stanu, ze nie doszczegam zadnego sensu w jego wypelnieniu. I nie jest to zniechecenie! wiem to! to jest co innego. Robie sobie plany i wszystko jest ok do tego czasu i trwa to zwykle jeden dzien i wszystko powraca do normy. Czytalem i wiem, ze siostra Faustyna miała podobne odczucia. Szukam powodow, ale jedynym rozwiazaniem jest zapewne pomoc duchowa, kierownictwo. Musze troche poszukac...ale tak naprawde to nie jest takie proste otworzyc sie tak calkowicie przed kims, jesli to mialby byc jakis znajomy ksiadz...moze macie jakies pomysly, gdzie szukac kierownictwa duchowego? kiedys szukalem, ale troche sie zniechecilem, bo spotykalem sie z niezrozumieniem np. podczas spowiedzi i rozmowy, wiem ze to trzeba wymodlic...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magda r.




Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Tworkowa

PostWysłany: Pią 0:01, 12 Sty 2007    Temat postu:

dzieki za poruszenie tego tematu
tez sie ostatnio na d tym zastanawiam i szukam albo powinnam szukac przewodnika duchowego...jak dotad to tak wedruje...ale wiem ze bedzie dobrze...jak to mi ktos keidys powiedzial.."Bóg ma swoje drogi.."jak nie ta to inna........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Olga




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: inąd

PostWysłany: Pią 0:43, 12 Sty 2007    Temat postu:

Oj znam ten stan... Nasila się to u mnie szczególnie w dużej grupie ludzi. Ale trzeba sobie powiedzieć, że przecież Bóg stworzył cię na swoje podobieństwo i nie możesz nie znaczyć nic (zawsze się pocieszam tym stwierdzeniem jak mam doła Wink ). A pomoc ludzi, zwłaszcza tych najbliższych tak jak mówi Paweł jest baaardzo ważna. Zawsze powinien być ktoś kto cię w odpowiedniej chwili kopnie w tyłek, żebyś się otrząsnął. A przewodnik duchowy... świetna sprawa. Też bym takiego chciała Wesoly

A jeśli chodzi o modlitwę - mówisz, masz Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł Zagórski




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pią 22:33, 12 Sty 2007    Temat postu: Re: Poczucie opuszczenia...

dziki bies napisał:
Czasem doswiadczam poczucia opuszczenia i przez Boga i przez ludzi...


Wiesz co.. Chyba wiem o czym mówisz. Czasem też nachodzi mnie takie poczucie i beznadzaiejności. Ogarnia mnie marazm. Nie mogę wtedy spokojnie robić rzeczy które sobie zaplanowałem. Tak sie składa że miałem takiego doła nawet wczoraj... I powiem Ci że moją receptą (odkrycie stosunkowo niedawne) jest pójść sobie tak w tygodniu wieczorkiem na Mszę Very Happy Poza tym, jeżeli chodzi o poczucie opuszczenia przez ludzi, to moja recepta jest hmmm... że tak powiem nieco odmienna. Możesz poprostu mi smska posłać i wybierzemy się na piwko czy coś w tym stylu Very Happy Pozdro Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżoanka




Dołączył: 11 Paź 2006
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Laskowa

PostWysłany: Pią 23:04, 12 Sty 2007    Temat postu:

Cóż, mnie tez czasami dopada taki stan, czuje się wtedy okropnie... Jeszcze kilka dni temu tego doświadczyłam, miałam wrażenie,że nic nie jestem warta, ze nic mi sie w zyciu nie układa (a przecież tak wiele łask otrzymałam od Boga), generalnie jestem do niczego.Miałam wielkie problemy ze zorganizowaniem czasu, nic z zaplanowanych rzeczy mi nie wychodziło a do tego nie miałam żadnej ochoty na spotkania z ludźmi, a jezeli już to robiłam dobrą minę do złej gry.Chodziłam jak bomba gotowa zaraz wybuchnąć. Najgorsze jest to, że nie potrafiłam się wtedy modlić. Wcześniej znajdowałam tysiące słow, żeby chwalić Boga i dziękować Mu za wszystko, a wtedy jedyne co byłam w stanie Mu powiedzieć to tylko tyle, że jest mi źle i żeby coś z tym zrobił i nic więcej. Kilka osób modliło się pewnego wieczoru za mnie (wielkie dzięki Wam za to!!!), żeby Bóg zadziałał. I zadziałał błyskawicznie, juz po powrocie do akademika czułam się zupełnie inaczej, Bóg był tak blisko.. Modlitwa ma wielką MOC!!!
Jeżeli szukacie stałego spowiednika to spróbujcie u braci Kapucynów (ul.Loretańska), bracia mają stałe dyżury (polecam ojca Rafała i Marka Miszczyńskiego) i "atmosfera" sprzyjająca szczerości i takiemu pełnemu otwarciu (można pogadać,mozna popłakać..) Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mermod




Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Panieńszczyzna/Kraków

PostWysłany: Nie 18:00, 21 Sty 2007    Temat postu:

To może kilka słów o kierownictwie duchowym, albo raczej o stałym spowiedniku. Jacek napisał, że ciężko byłoby Mu, aby takim kimś był znajomy ksiądz (ja to tak przynajmniej odebrałem). Ze swojego doświadczenia wiem, że strasznie ciężko jest się otworzyć przed kimś, kto zna nas całkiem dobrze, i powiedzieć o rzeczach o których on nie ma pojęcia. Kilka lat temu wpadłem w straszne bagno, z którego bardzo długo nie mogłem wyjść. Grzech strasznie mnie zniewolił, a na dodatek to był grzech ciężki. Oczywiście spowiadałem się w innych parafiach, najlepiej u księży, których nie znałem. To przynosiło pewną ulgę, ale tylko na moment. W nałogu trwałem nadal. Wreszcie w czasie pielgrzymki na Jasną Górę odprawiłem spowiedź generalną. Kapłan u którego się wtedy spowiadałem, doradził mi, abym spróbował przy następnej spowiedzi pójść do księdza ze swojej parafii, którego najlepiej znam. Tak też się stało, chociaż było to dla mnie niebywale trudne i bolesne. Okazało się jednak, że 60-letni ksiądz doskonale rozumie moje problemy między innymi dla tego, że zna mnie od dziecka. Jego rady i sugestie pomogły mi również w wielu innych trudnych sprawach. Dziś jestem szczęsliwym człowiekiem, uzdrowionym z grzechu. Piszę to po to, aby dać świadectwo, że znajomy ksiądz to czasem najlepsze rozwiązanie. Więc jesli szukacie stałego spowiednika zastanówcie się, czy nie warto spróbować u księdz z Waszej parafii albo innego znajomego. Kiedy idziemy do kogoś obcego z naszym problem, często zdarzają się sytuacje, o których pisał Jacek: ksiądz nas nie rozumie, czujemy się odrzuceni. Przemyślcie sobie, czy nie warto spróbować szukania pomocy w najbliższym otoczeniu.
Pozdrawiam wszyskich, zwłaszcza zmagających się z trudnościami wewnętrznymi Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KasiaN




Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 23:02, 26 Sty 2007    Temat postu:

Cóż, kwestia trudna, bolesna, ale i błogosławiona (podobno) Smile Doświadczona na własnej skórze, więc chętnie podzielę sie czego dowiedziałam się i nauczyłam o dotykaniu owych duchowych ciemności.
Ważną rzeczą jest rozeznanie skąd ta dotykając nas pustka pochodzi. Bo jak słusznie zauważył Wojtek może mieć swoje źródło w grzechu. No ale jeśli jest obecne głebokie pragnienie stawania w prawdzie i częsty sakrament pojednania to możemy być spokojni. Faktycznie poczucie duchowego osamotnienia i pustki oraz wszelkich tego konsekwencji może być wolą Bożą i... łaską. Wspomniałeś już Jacku o św. Faustynie, ale poleciłabym może także wejście w duchowość św. Teresy od Dzieciątka Jezus (Mała Tereska). Dużo od Tereski można się nauczyć, chyba zwłaszcza w tym zakresie (ona często zasypiała na modlitwie albo stwierdzała, że chyba bardziej chce wierzyć niż wierzy; a jednak trwała - nawet w tej swojej niemocy- przy Panu i doprowadziło ją to do świętości, twardzielka Smile ) A książką, która osobiście bardzo mi pomogła jest "Pustynia jest łaską" Beaty Dec i Marcina Gajdy ze Wspolnoty Miłości Ukrzyżowanej, która bardzo wiele tłumaczy; bardzo przystępny język. No i teraz parę refleksji z rozmów ze znajomym księdzem, który faktycznie potrafił te nienajlżejsze realia przede wszystkim rozpoznać (bo nie każde poczucie osamotnienia jest duchową ciemnością), zobiektywizować i poprowadzić. Co najważniejsze: na naszą wiarę składają się/ uczestniczą w niej trzy głowne składniki- rozum, emocje i wola. Proporcje między nimi powinny być wyrównane; jednak najczęściej tak nie jest Smile zazwyczaj którys z tych składnikow dominuje i znacząco wpływa na nasze wyobrażenie o Panu Bogu. Bóg natomiast w swojej dobroci i mądrości chce nas prowadzić ku Jego głębszemu poznaniu i odkrywaniu obrazu Jego osoby, który będzie coraz bliższy prawdy, tak więc czas duchowej ciemności, pustyni- pomimo pozornego oddalenia/ odrzucenia od Boga- jest tak naprwdę czasem łaski, ponieważ właśnie przez to pragnie on jakby "pogrzebać" ten stary obraz Boga, ten do którego się przyzwyczailiśmy, który pokochalismy, po to, aby poprowadzić nas dalej, nie pozwolić zamknąc go w jakiś tam ramach. Andrzej Sionek często mówi, że Duch Święty uwielbia nas wyprowadzać z błędu No i przykład z podwórka Smile - większość z nas w podobny sposób doświadczyła działania Ducha, Jego wylania i tegoż niesamowitych owoców Smile W moim przypadku to spotkanie z Jezusem było bardzo bardzo emocjonalne. I nawet jeśli później poszło za tym poznanie rozumowe, to emocje zawsze we mnie górowały; także w podejściu do modlitwy, Eucharystii, pozostałym próbom bycia przy Jezusie. Moment chrztu w Duchu Świętym był/jest najpiękniejszym momentem w moim życiu; chciałoby sie zawsze doswiadczać Pana w ten sposób... ale to tylko jedna z Jego twarzy, nie chce być zatrzynmany tylko/głownie na poziomie emocji, bo to nie będzie On. i przychodzi czas na akt woli, trwanie... bo może okazać się, ze Pan Bóg postanowił odbrać nam na jakis czas pewne emocjonalno-duchowe dary (chęci, radość, pokój itd.) Niezła to lekcja pokory Smile Pewnie u każdego te proporcje między wolą, rozumem i emocjami są różne i zmaga się ze swoja dominującą cząstką, ale wierzę, że naprawdę Pan Bóg nas bardzo oczyszcza w ten sposób, pozwala poznać Siebie i nas samych, abyśmy obumierając, nieskoczenie powstawali z martwych Smile (sorki za ten patetyczny ton na koniec; ale to naprawdę wielka prawda chrześcijaństwa Smile ) Obiecuję modlitwę wszystkim idącym przez pustynie! Trzymajcie się dzielnie i wiernie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacek




Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy

PostWysłany: Sob 0:20, 27 Sty 2007    Temat postu:

Kasiu, dziekuje Ci za te słowa, wiele mi wyjasnily i potwierdzily przypuszczenia. Mysle, ze rzeczywiscie to jest czas błogosławiony, czas łaski- tylko trzeba ten czas dobrze wykorzystac, zaufac Bogu i pamietac ze jest zawsze blisko.
Duch Sw. rzeczywiscie lubi nas wyprowadzac z bledu! I to mi sie podoba! Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magda




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 13:00, 27 Sty 2007    Temat postu:

POKOCHAJ SIEBIE!!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Magda dnia Sob 13:38, 27 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magda




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 13:36, 27 Sty 2007    Temat postu:

Właśnie wczoraj wpadła mi w ręce książka Waltera Trobischa ,,POKOCHAĆ SIEBIE''. Serdecznie polecam. Jeden z rozdziałów zatytułowany jest "Depresja i środki jej przezwyciężania". Nie potrafię chyba streścić, tego co tam jest napisane, bo każde zdanie wydaje mi się tak ważne, że chcąc przybliżyć cokolwiek, musiałabym przepisać chyba całą książkę Wesoly Bardzo budujące jest to, że w Piśmie Świętym jest naprawdę wiele sytuacji, w których ludzie przeżywają podobne do opisanych przez Ciebie emocji.

1. ,,Saula natomiast opuścił duch Pański, a opętał go duch zły zesłany przez Pana (moją uwagę zwróciły przede wszystkim słowa ZESŁANY PRZEZ PANA Wesoly ) A kiedy zły duch zesłany przez Boga napadał na Saula, brał Dawid cytrę i grał. Wtedy Saul doznawał ulgi, czuł się lepiej, a zły duch odstępował od niego" (1 Sm 16, 14.23). A zatem śpiewajcie i grajcie!!

2. Nabuchodonozor, po tym jak zlekceważył sen zesłany przez Boga też popadł w głęboką depresję
"Wypędzono go spośród ludzi, żywił sie trawą jak woły, a rosa nieba zwilżała go. Włosy jego urosły niby [pióra] orła, paznokcie zaś jego jak [pazury] ptaka" (Dn 4, 30)
Ale i po tym uzyskujemy cenną wskazówkę - uwielbienie i dziękczynienie!
"Gdy zaś upłynęły oznaczone dni, ja, Nabuchodonozor, podniosłem oczy ku niebu. Wtedy powrócił mi rozum i wysławiałem Najwyższego, uwielbiałem i wychwalałem Żyjącego na wieki" (Dn 4, 31)

3. A Eliasz? Wpadł w depresję po wielkim uniesieniu duchowym, po tym jak wielka bitwa Pana została wygrana. W stanie wyczerpania...
"Usiadł pod jednym z jałowców i pragnąc umrzeć rzekł: ,,Wielki już czas o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków" " (1 Krl 19, 4)
I tu Pan działa! Przez pełną miłość, troskę, odpoczynek, pożywienie... i dotyk.
"Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł trącając go, powiedział mu ,,Wstań, jedz!" Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znowu się położył" (1 Krl 19, 5-6)

4. Świętego Pawła dotknęła depresja ludzi sukcesu, gdy stają twarzą w twarz ze swoimi ograniczeniami
"Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę.(...) Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę" (Rz 7, 15.18-19)

5.No i oczywiście JEZUS!!! W ogrodzie Getsemani mówił do uczniów
"Smutna jest dusza moja aż do śmierci" (Mt 26, 3Cool
On też potrzebował pomocy w przezwyciężeniu swojej depresji. I znalazł ją...w modlitwie.
",,Ojcze jeśli chcesz zabierz ode mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!" Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go" (Łk 22, 42-43).

Te i wiele innych przykładów zamieścił autor w swojej książce. Mi bardzo pomaga świadomość faktu, że we wszystkim, co mnie spotyka nie jestem sama. Że jeżeli Bóg z nami któż przeciwko nam!! Wesoly A zatem jak pisze Święty Paweł " okazujemy się sługami Boga przez wszystko: przez wielką cierpliwość, wśród utrapień, przeciwności i ucisków (...), jakby smutni, lecz zawsze radośni (...)" (2 Kor 6, 4.10)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Sob 15:27, 27 Sty 2007    Temat postu:

Wiecie co jest najdziwniejsze... Nie ma człowieka na świecie, który tak by się nie czuł. Ale jakoś tak normalnie gdy stanie się w grupie to tego nie widać. Nie wiem czy udajemy czy boimy sie do tego przyznać? Nie chodzi o narzekanie, ale może dobrze raz, a dobrze wypowiedzieć to wszystko, co o sobie myślę. Myśli wtedy staną się bardziej rzeczywiste, można przez to więcej zrozumieć. Albo może chcemy zapomnieć o tym stanie?
Dokładnie - pokochać siebie. To wielkie zadanie dostrzec, że samemu jest sie darem. To też wielka walka o siebie.
Patrząc na to z drugiej strony - w takim poczuciu pustki i opuszczenia można docenić to, że mamy przyjaciół i bliskich, że jednak ktoś jest tutaj namacalnie.
Tak jak Paweł proponuje się z kimś spotkać. Choć z drugiej strony istnieje inna alternatywa - pobyc chwilę sam na sam. To wszystko jest zależne od sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacek




Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy

PostWysłany: Pon 3:21, 29 Sty 2007    Temat postu:

znalazlem cos co nawiazuje do tematu:
Cytat:
W ostatnich latach kilkakrotnie zachwiały się mój wewnętrzny duchowy świat i moje kapłaństwo. Nieraz musiałem przyznać, że "moja wiara się chwieje" - aby zaraz potem doświadczyć, że "w tym zachwianiu był Bóg". To, że nasze serce nie jest niezachwiane, znaczy również, że nie jest z kamienia; to, że nasza wiara nie jest niezachwiana, może znaczyć po prostu, że jest żywa.

caly tekst jest tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]

A oto ciekawe stwierdzenie Tomasza Halika:
Cytat:
To, co nie jest chwiejne, jest nietrwałe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Śro 14:25, 31 Sty 2007    Temat postu:

Hm, myślę, że warto zastanowić się nad tym artykułem. To coś a la Alfa - łamie schematy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wspólnota ALFA w Krakowie Strona Główna -> O tym co nas zastanawia...
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin