Forum Wspólnota ALFA w Krakowie Strona Główna Wspólnota ALFA w Krakowie
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! ( Mk 16, 15)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ewangelizacja?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wspólnota ALFA w Krakowie Strona Główna -> O tym co nas zastanawia...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Nie 13:15, 28 Sty 2007    Temat postu: Ewangelizacja?

Tak się ostatnio zastanawiam nad ewangelizacją. Podzielcie się swoim zdaniem na ten temat. Napiszcie proszę co myślicie. Ja mam małe zamieszanie w głowie jeżeli chodzi o ten temat. Otóż chodzi o to, że przez długi czas myślałam, że konieczne jest wspominac o Bogu wśród ludzi, ale wyglądało to jak pouczanie. A to przecież zraża do Pana Boga i chrześcijan.
A może nie chodzi wcale o to, aby mówić, ale żeby w każdej sytuacji dawać z siebie wszystko, żeby było widać naszą nadzieję i naszą radość?
Czy znaki są tak ważne? Bo ja sama już nie wiem.
A z trzeciej strony:) w Pismie Świętym jest taki fragment, że to Duch Święty powie nam co mamy mówić... Nie wiem jednak gdzie ten fragment jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majk




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat

PostWysłany: Nie 19:49, 28 Sty 2007    Temat postu:

Witaj Wesoly

Najważniejsze dla mnie osobiście było uświadomienie sobie, jak bardzo ludziom brakuje Boga i jak bardzo go szukają w swoim życiu. Ktoś kiedyś nazwał to mówiąc, iż w każdym z nas jest pustka na kształt Boga (o, właśnie wygooglowałem, Pascal zwał się ten człek, ten od ciśnienia i języka programowania, trzcin myślących etc.). Często nawet nieświadomie, niekiedy tę pustkę maskują na różne sposoby, sprawiając wrażenie 'anty', wiadomo, że atak jest najlepszą obroną. Ale bardzo często wystarczy odrobina, aby poruszyć w nich tę pustkę, wyciągnąć ją na wierzch i nagle okazuje się, że osoba, która była zupełnie na anty przyjmuje słowa Jezusa i Jego samego do swojego życia... bo w nim znajduje to, czego przez całe życie szukała..

Swoją drogą myślę, że najbardziej anty są właśnie ci, którzy najbardziej odczuwają tę pustkę. Zauważyłem iż ludzie, którzy (wg własnego mniemania) mają wszystko, czego potrzebują do szczęścia mają bardzo pozytywne podejście do np. mojej wiary, tolerując ją i akceptując, bez negowania. Ale to taka dygresja...

Do czego zmierzam? Do tego, iż ewangelizacja - jakkolwiek by nie wyglądała, czy to z użyciem wielkich słów, czy to drobnych gestów (lub na odwrót), czy to za pomocą świadectw i wezwań do przyjęcia Jezusa jako swojego Pana, czy też prostymi słowami, nawet mailami czy SMSami, w których przemycić możemy cząstkę naszej 'filozofii życiowej' po prostu opisując to, co się w nas i dookoła nas dzieje i jak spostrzegamy w tym Boga... - wszystko to jest ziarenkiem, które podlane i pielęgnowane przez Boga może wyrosnąć na potężne drzewo... I raz na jakiś czas kolejny taki cud zaskakuje mnie i motywuje do dalszego mówienia o Bogu!

Co do pouczania... Myślę, że niekiedy nasze słowa mogą tak wyglądać. Co ciekawsze - niektórzy ludzie właśnie takiego 'kopa' w swoim życiu potrzebują. Sam zawsze ostro poruszony jestem kazaniami, w których ostro i bezpośrednio mówi się ludziom o tym, że są pełni grzechu... a potem podaje się sposób, w jaki można to zmienić... Ale wspominanie o Bogu może mieć inną postać - mówienia o sobie, co Jezus robi w moim życiu, jak zmienia je, ulepsza... To intryguje. To jest ziarno...

Znaki są równie ważne. "Wiara bez uczynków jest martwa". Jeśli to, co mówimy nie będzie szło w parze z tym, co będziemy robili - nie będzie zbytnio wiarygodne. Jeśli z radością nabuzowani Bożą miłością wracamy z w tygodniu z 20tki / w pn z Alfy / z weekendu Alfy... ktoś może pomyśleć - sekciarz dewota Mruga Albo zaintrygować się tym, co jest źródłem takiego właśnie zachowania...

Fragment, o którym mówisz to:
Mt 10:19-20 napisał:

Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.


Mr 13:11 napisał:

A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty.


Łk 12:11-12 napisał:

Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć.


Ja osobiście zwykle gdy mówię nie czuję tej mocy Ducha Świętego. Może za bardzo polegam na sobie? A może właśnie On mówi przeze mnie, jedynie ja tego nie dostrzegam? Ale wierzę, że warto się tej obietnicy trzymać, w końcu Bóg jest swoim obietnicom wierny, prawda?

Ok to chyba tyle, rozpisałem się nieco, mam nadzieję, że chociaż z sensem Wesoly Zmykam na grupkę biblijną... po niemiecku Wesoly Taak i wśród niemieckich studentów są chrześcijanie Mruga Będzie ciekawie!

hej Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacek




Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy

PostWysłany: Nie 21:13, 28 Sty 2007    Temat postu:

Majk, osobiscie Twoj post odebralem jako piekne świadectwo wiary Wesoly
Tak trzymaj! Moze Cie kiedys poznam...Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majk




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat

PostWysłany: Pon 0:26, 29 Sty 2007    Temat postu:

Dzięki dziki Jacku Mruga I na wzajem Wesoly Już się nie mogę doczekać spotkania z Wami wszystkimi na Wspólnocie! Ehh niech no mi te egzaminy na wcześniej przełożą, no Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
migorski




Dołączył: 15 Gru 2006
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: StW/KrK

PostWysłany: Pon 0:58, 29 Sty 2007    Temat postu:

Wiesz co Lacieja miałem podobne odczucia jak ty. Kim ja jestem żeby innych pouczać, niemniej jednak, w Piśmie Świętym zawarte są wskazówki jak mówić o Chrystusie

Tm 5,1-2 napisał:
„Nie napadaj na człowieka starszego przykrymi słowami. Upominaj go jak ojca, młodszych jak braci, starsze niewiasty jak matki, młodsze jak siostry z wszelką skromnością"


Jednak ja niestety nie jestem człowiekiem słowa, wole czasami się nie odzywać, tylko po prostu starać się żyć w zgodzie z własną wiarą. Zawsze uważałem że gadać każdy potrafi, tylko „robić” nie ma kto. Teraz to trochę w moim życiu pokutuje, tym że trudno jest mi dać świadectwo mówione( bądź pisane ) Smutny . Zobaczymy co życie przyniesie.

Pozdrawiam

PS.
Arrow Jacek - po co ty chcesz Dyrde poznawać, na co ci kolejna rysa na mózgu Mruga .
To tak żeby ci majk sodówa ( lub niemieckie piwo) do głowy nie udeżyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Pon 12:19, 29 Sty 2007    Temat postu: Dziękuję

Bardzo jestem Wam wdzięczna - MichałyWesolyWesoly. Pomyślę nad tym.

Ale chęć ewangelizowania powinna wypływać z serca człowieka prawda?
A jeśli wiem, że zadaniem chrześcijanina jest ewangelizować, ale sama z siebie nie chcę tego robić, tylko próbuje bo wiem, że Jezus tego chce, a sie z tym męczę to czy ma to sens?Bo to jest tak, że wtedy nie wypływa to z serca...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacek




Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy

PostWysłany: Pon 15:15, 29 Sty 2007    Temat postu:

Dokladnie, najpierw trzeba sie zastosowac do slow Jezusa(Mt 7,4):
Cytat:
4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.


Gdy rzeczywsicie nie dajemy dobrego przykladu swoim zyciem, to wszelka ewangelizacja nie ma sensu. Stad np. czesto dochodzi do utraty autorytetu ksiedza w oczach jego parafian, jego "owieczek", gdy poucza a sam sie nie stosuje do nauki Jezusa.
Mysle, ze wazniejsza jest życiowa postawa i nawet nic nie trzeba wtedy mowic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Wto 22:21, 30 Sty 2007    Temat postu:

Majk... Jeszcze jedno pytanie do Ciebie - w swej wypowiedzi napisałeś "przemycić", a to słowo... nie wiem jak Tobie, ale mi się ono źle kojarzy... Idąc po linii prostej to przemyt narkotykami. A ten to zawsze taki cichaczem, tajnie, ale i z rozmysłem. Czy chrześcijaninteż tak ewangelizuje?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majk




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat

PostWysłany: Wto 23:34, 30 Sty 2007    Temat postu:

Oj Lacieju (tak to odmieniać?) czepiasz się No ale rzeczywiście nie zastanawiałem się nad dosłownym znaczeniem tego słowa. Czy ja tak 'cichaczem, tajnie ale i z rozmysłem' chcę ewangelizować? Rozmysł? Istotny. Cichaczem? Poniekąd. Ale to 'tajnie' mi tu nie pasuje. Głównymi powodami, dla którego często umieszczam treści ewangelizacyjne w moich wiadomościach jest a) jeśli owa osoba mnie dobrze nie zna aby dać znać, w co wierzę (i zobaczyć czy jeszcze się odezwie) b) dać świadectwo mojej wierze (wiesz, bardzo często trudno jest z ludźmi osobiście rozmawiać o tym, zwłaszcza na początku znajomości, niekiedy w ogóle nie mają ochoty mówić o wierze, przynajmniej do momentu gdy nie są zaintrygowani tym, w co my wierzymy i jak to się może odnieść do nich) c) dla ogólnego zbudowania - jeśli chodzi o osobę wierzącą. A wracając do tego nieszczęsnego słowa... niekiedy te treści są bardziej jasne (Bóg Cię kocha Mruga ), niekiedy nieco mniej ('pogadam z Górą o tym egzaminie, mam tam chody' ). Niekiedy wystarczy na końcu wiadomości dodać jakieś odwołanie do pisma (np Prz 3,5-6) Jeśli cokolwiek z nich będzie impulsem do pomyślenia o Jezusie bądź Bogu - cieszę się niezmiernie Wesoly

Hmm był taki jeden fragment w Piśmie na ten temat... nie jestem w stanie go teraz znaleźć ale jeszcze go tu wrzucę Wesoly

Jeszcze co do tego, że ewangelizacja wypływać ma z serca... 1 Kor 13 chyba wystarczy. A bardziej praktycznie? Sam wiem, że z tą miłością niekiedy ciężko, niekiedy jeszcze ciężej. Niekiedy myślę, że jestem tego najlepszym przykładem. Jezus kochał idealnie, my nie jesteśmy idealni. Nam niekiedy wiele brakuje. Ale myślę, że nawet gdy nie czujemy tej miłości cały czas to widząc na własne oczy zmiany, jakie zaszły w wyniku nawrócenia pewnych osób czujemy, że to jest dobre. Cały czas modlę się o taką miłość wierzę, że Bóg chce mnie nią obdarować... I Tobie też to polecam Wesoly Oraz napełnianie się Duchem Świętym. Aby świadczenie o Bogu było sensem naszego życia!

Mam nadzieję, że to co napisałem ma jakiś ład i skład, w razie dalszych pytań jestem do dyspozycji Wesoly

PS. Hej Miśku! Nie wiedziałem, że Twoja rysa na mózgu to moja robota! Byłem pewny, że to wcześniejszy jakiś uraz! Mruga
PPS. Niemieckie piwo mi nie smakuje, raczej polskie zapasy mogą mi do głowy uderzyć ale raczej i to nie grozi...
PPPS. Właśnie. UderzMruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
janheski




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)

PostWysłany: Śro 10:10, 31 Sty 2007    Temat postu:

Co do przemycania:

Mt 10:16 BT „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Śro 11:06, 31 Sty 2007    Temat postu:

dziękuję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majk




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat

PostWysłany: Śro 11:42, 31 Sty 2007    Temat postu:

Dzięki Janku właśnie o ten fragment mi chodziło! Wesoly Ehh i po co było tyle pisania... Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Śro 14:23, 31 Sty 2007    Temat postu:

Nie czepiam się... To raczej poszukiwanie. Chodź z drugiej strony prowokacja ... Która przecież pobudza Cię do sprecyzowania swych poglądówWesoly
A czy postępując w ten sposób nigdy nie czułeś, że jesteś zbyt nachalny, albo monotematyczny? Czy jesteś w stanie napisać co czujesz gdy ewangelizujesz? Czy jest to dla Ciebie tak naturalne, że się nad tym nie zastanawiasz?
Eh, miałam taka nauczycielkę, która uważała, że to jest indoktrynacja... Smutny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majk




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat

PostWysłany: Śro 15:38, 31 Sty 2007    Temat postu:

To czepianie się Twojego czepiania się Rolling Eyes to był żart oczywiście tylko Wesoly

Nachalny? Monotematyczny? Raczej nie. Musimy uściślić - nie miałem na myśli SMSów ściśle ewangelizacyjnych, zawierających w sobie całe przesłanie Ewangelii i nic poza tym. Po prostu niekiedy (nie zawsze) gdy piszę najzwyklejszego w świecie SMSka wplatam zwykle kilka optymistycznych słów związanych z moją wiarą, które akurat myśląc o tym temacie przychodzą mi do głowy. Zupełnie naturalnie. Gdy ktoś ma zły dzień i chcesz mu pomóc, piszesz do niego list, czy nie przychodzi Ci do głowy, żeby wspomnieć o Jezusie i Jego obietnicach dobrego życia?

Sama ewangelizacja nie przychodzi mi łatwo. Ciężko mi niekiedy ubrać w słowa to, co myślę (jak na przykład pisząc tego posta Mruga ) Mam kilku znajomych, którym przychodzi to bez problemu i sam uwielbiam ich słuchać, gdy mówią o Jezusie...

A Twojej nauczycielce polecam słownik Kopalińskiego:

Kopaliński napisał:
indoktrynacja: systematyczne, zorganizowane wpajanie jakichś przekonań, poglądów, idei; por brainwashing

brainwashing [wym. brejnuoszing] pranie mózgu; długotrwałe i intensywne wpajanie komuś (przy użyciu środków terroru psych.) podstawowych wierzeń, poglądów i postaw (polit., społ., relig. itd.), krańcowo odmiennych od tych, jakie dotąd posiadał


Oj nie, z tym nie mam nic wspólnego Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Śro 16:34, 31 Sty 2007    Temat postu:

No, liceum już skończyłam, więc raczej nie spotkam się z ta nauczycielką. Ale swego czasu Kopaliński nie przyszedł mi do głowy....Wesoly

Co do pisania listów... Bardzo często je piszę... I owszem, mam ochotę wspomnieć o Jezusie... Ale czasami wydaje mi się to takie oderwane od życia ... I brakuje mi konkretów ...
To tak jak moja rozmowa z pewną osobą:
"- myślę, że żeby dobrze działać bez chorych ambicji najpierw trzeba poukładać siebie
- dobrze, ale jak?
- żebym to ja wiedziała jak... ale to proces długotrwały i wiele się na niego składa i nie ma jednej recepty(...)"
Czy widzisz tu abstrakcję?I co nawet z tego, że powiem, że może dobrze byłoby modlić się o poznanie?

Może też nie potrafię tego ubrać w słowa... A może ... brak wiary? Z drugiej strony jeśli Jezus nie znaczy dla kogoś wiele to takie pocieszanie ma różne efekty. To wszystko zależy wiadomo od sytuacji (choć czy to czy mówimy o Jezusie nie powinno zależeć od tego czy mówię do wierzących czy niewierzących. Choć do każdego inaczej. Pamiętam, że na pierwszym spotkaniu kursu Alfa był podobny temat i jeden chłopak powiedział, że gdyby rozmawiał z niewierzącym to pytałbym go najpierw: Czym jest dla Ciebie czas? ...)


Dzięki tej "rozmowie" dociera do mnie coraz częściej, że to Duch Święty uzdalnia do ewangelizowania. Bo jakoś On ma większe wyczucie co, kiedy, gdzie i jak:)
Ojej i właśnie uświadomiłam sobie, że gdy mówiłam o Jezusie to w oderwaniu od swego życia. Przykład: Jezus pomaga. Ale nie, że wiesz co... Ja miałam kiedyś taką sytuację, że... i wiesz pomodliłam się o to i o to... i okazało się, że....

A z kolejnej strony (już nie wiem z której:)) wydaje mi się, że najbardziej ewangelizująca jest ... miłość... I o dziwo doświadczam tego, że ludzie u których z wiarą różnie jest ... mają w sobie miłość... Do której mi na przykład daleko.
A nawiasem mówiąc jest taka historyjka, że ateista przyszedł do księdza na rozmowę. Przed wyjściem powiedział, że ... już wierzy...
Ksiądz spytał jak to się stało, a ten człowiek odpowiedział, że nawrócił się nie ze względu na to, co on powiedział, ale ze względu na to jak mu podawał krzesło, żeby sobie usiadł.
A jeden ksiądz w książce "Wejść tam nie można" napisał

"Na Syberii nauczyłem się, że praca misjonarza polega przede wszystkim na tym, by napalić w piecu i ugotować zupę. To dwie podstawowe rzeczy. Ewangelizacja to także gotowanie zupy"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mermod




Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Panieńszczyzna/Kraków

PostWysłany: Pon 23:11, 05 Lut 2007    Temat postu:

Droga Lacieju! (zapożyczam formę od majka Laughing )
Moim zdaniem ewangelizacja wcale nie musi się wyrażać w słowach. Wiem coś o tym, bo sam mam całkiem sporo znajomych, którym jakoś tak "nie po drodze" z Panem Bogiem. Nigdy nie starałem się z nimi rozmawiać o Panu Bogu, o wierze. Po prostu starałem się żyć tak jak powinien żyć chrześcijanin. I moim zdaniem to jest najlepsza ewangelizacja. Moi znajomi w pewnych momentach już "nie wytrzymywali" i sami podejmowali te rozmowy. Po prostu wystarczy żyć tak jak pragnie Jezus i nie kryć się z tym. Oczywiście wiadomo, że każdy człowiek jest inny i do każdego trzeba podchodzić indywidualnie. Ale generalnie większość ludzi ma tak (ja również), że słowo bez czynu nie robi na nich wrażenia, natomiast czyny w milczeniu strasznie pociągają. A co do Twoich wątpliwości, że ta chęć nie wypływa z serca, to moim zdaniem właśnie tu objawia się prawdziwa miłośc. Bo miłość, to nie uczucie. Miłość to decyzja i konsekwentne działanie, bez względu na stan ducha. Pozdrawiam Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nowak




Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Kraków!

PostWysłany: Śro 16:26, 07 Lut 2007    Temat postu:

mermod napisał:
sam mam całkiem sporo znajomych, którym jakoś tak "nie po drodze" z Panem Bogiem. Nigdy nie starałem się z nimi rozmawiać o Panu Bogu, o wierze

To tak jak w matriksie - wiekszość tych ludzi nie jest gotowa, aby być odłączonym[od systemu], są do niego tak przywiązani, że będą go bronić.

Czasem szkoda słów, bo wiele ludzi "wie swoje" o naszej pięknej religii, grzeszki księży (lepiej nie pytajcie jak mój proboszcz wtopił Confused Uwaga ) to jeszcze lepszy pretekst, żeby nie chodzić do kościoła itd itd.

Subtelnie cośtam można zaproponować, nigdy nie wiadomo kto podchwyci temat, ale na siłę nie ma co.

Natomiast trzeba dawać świadectwo swoim życiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacieja




Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dębica

PostWysłany: Czw 10:18, 08 Lut 2007    Temat postu:

"czyny w milczeniu strasznie pociągają..."

a to racja:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
terenia




Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rabka -zbój

PostWysłany: Pon 19:53, 01 Paź 2007    Temat postu:

mysle, ze jak jest okazja to warto pogadac, bo wiele osob ma skrzywiony obraz Boga i Go inaczej widzi,

wiara sie rodzi z tego co slyszymy

a ze inni widzą ze tym zyjemy-to budzi ich zaufanie do tego co mowimy.
Jest niesamowita potrzeba Boga w naszych czasach, ludzie nie zawsze sa jej swiadommi, ale mysle, ze kazdy Go potrzebuje.
czesto tez widac jak szatan broni sie w tych ludziach, jak wymyslaja czasem nielogiczne argumenty, nie przykonujmy ich bo to zdziała tylko Duch ale opowiedzmy.
mnie sie wydaje,ze to dla nas bardzo niewygodnie mowic takiemu przecietnemu katolikowi o Bogu, bo kazdy chce wierzyc na swoj sposob, to jest Jego prywatna sprawa-tak jest wygodniej.
Tak zylam cale lata w obludzie ze robie wszystko co musze co nakazuje religia. Wierzyłam ale "bez przesady" nie bylo w tym wszytkim Boga Zywego, realnego, i dzisiaj czesto ludzie zyja obok Pana.

pozatym kropla drozy skale i
tak jak slyszalam swiadectwo o mamie kolezanki ktora umierala, i corka chiala zeby byla zbawiona.
Podejmowała temat wieloktrotnie, beskutecznie mama nie chciała przyjac Jezusa...
Tej nocy gdy umarła, kiedy Ania znowu zaczeła rozmawiac z mama ona powiedziała. "Czy TY myslisz ze od naszej ostatniej rozmowy nie miałam przemyslen??"Okazało się, że zaprosiłą Jezusa poł godziny wczesniej.

ludzie nie chca rozmawiac gdy im to przeszkadza, ujawnia ich samych,
ale patrzmy dalej!kierujmy sie dobrem tej osoby i jezeli Go kochamy bez naszego egoizmu to powiemy mu prawde, ze piekło istnieje.


Do ewangelizacji musi przekonac Pan Bóg. MOje anty nastawienie zmienił. Ciesze sie bardzo, terazo czesto takie codzienne rozmowy o wszystkim i niczym wydaja mi sie marnowaniem czasu. A te rozmowy o Panu, wierze Kosciele mmnnie buduja, i jesli nie znam odpowiedzi to mobilizuja do szukania a Duch juz rezte zrobi.
I ludzie czesto sa bardzo wdzieczni za te rozmowy.

czesto jak pojawiaja sie u ludzi jakies watpliwosci to nie maja z kim pogadac, a bardzo tego potrzebuja...nie zostawiajmy ich samych. MOdlmy sie, zby Pan poslyłał nas do takich osob otwarych, majacych głód Boga, szukajacych odpowiedzi.



takie pytanie:
czy to ze nie chcemy ewangelizowac to wynika z tego ze nie chcemy naruszac naszej pozycji w społeczenstwie, osmieszyc sie czy wynika to od nas, od BOga czy od szatana?


pamietajmy to jest wojna!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łukasz Gawlik




Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Czw 22:23, 04 Paź 2007    Temat postu: Krótko postaram się

Jak w temacie...kilka zdań

Powiem szczerze jak słysze zwrot: ewangelizować kogoś - to powstaje we mnie pewien opór i nie wiem czy to po prostu reakcja złego czy moje własne preferencje. Kojarzy mi się to z jakimś przymusem. A wiem, że im bardziej naciskamy na kogoś tym bardziej ten ktoś jest przeciwny (no przynajmniej ja tak działam). Więc i ja jestem przeciwny naciskom.
Wogóle samo stwierdzenie że ewangelizuję czy nawracam kogoś brzmi dla mnie jakoś tak chamsko/niepokornie. Jesli Bóg nie da łaski do nawrócenia, nie objawi się temu człowiekowi to choćbyśmy na żęsach staneli nasze wysiłki pozostaną bezskuteczne.
Jest też faktem, że ludzie są różni i tak jak ja nie cierpię przymusu tak myśle są tacy którym czasem potrzeba właśnie takiego kopniaka/bodźca. I może właśnie potrzeba żeby ktoś stanął przed nimi i powiedził im coś od siebie o Bogu - nawet nie proszony.

I w kontekście powyższego przychodzą mi następujące rzeczy:
*...aby ludzie widzieli dobre czyny w was i chwalili Ojca który jest w niebie. (czyli przedewszystkim przykład - to zwłaszcza do ludzi wśród których żyjemy na codzień)
*...nastawajcie w porę i nie w porę.

A co do chęci.
Osobiście: wydaje mi się ze mówienie/głoszenie dobrej nowiny o Bogu powinno być wynikiem. Nie bardzo sobie wyobrażam mówić komuś o Bogu jeśli sam nie wierzę w niego - tak naprawdę. Dlatego mówię, bo sam doświadczyłem, że warto się do niego zwrócić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
terenia




Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rabka -zbój

PostWysłany: Czw 23:25, 04 Paź 2007    Temat postu:

nio tak:>
warto tez zaznaczyc ze nie przekonujemy ludzi, tylko opowiadmy w co wierzymy, czym zyjemy. Ja raz przesadzialam tzn chcialam przekonac i nigdy wiecej bo sie tylko zniecheca. "Nikt nie bedzie mowil co mam robic"
my nie nawracamy, badzmy przezroczysci to Duch Święty dziala.
Tez doswiadczylam ze jak ma sie jakies niezalatwione sprawy z Panem Bogiem to nie warto wychodzic tzn. przede wszystkim nasza przejazn z Jezusem.
Glupio mowic cos w co nie do konca wierze...

tez mam wiele oporow, ale Bóg jest wielki, wiem ze tego chce. CZesto bardzo niewygone jest dla mnie ewangelizacja, gdyz narazam swoja pozycje i zbudowany dotychczas wizerunek.
Zawsze myslala ze te wszystkie wersety o ewangelizacji sa do ksieży, ale nie prawda!!sa dla kazdego kto kocha Jezusa i podąza za NIm!

i jak odkrylam ze jestem zbawiona za darmo, z Laski...:>:>:>
to nie widze piekniejszej, wazniejszej rzeczy, niz opowiadanie ludziom ze Bog ich kocha i chce byc ich prawdziwym przyjacielem:>
Jesli Bog czasem pokazuje mi owoce tych rozmuw-to jest olbrzymia satysfakcja:>
i wierze ze Bog dokonczy dobre dzieło, ktore we mnie rozpoczął

nie siła nie mocą nasza, lecz moca Ducha Świetego!!

i chce byc poslana wlasnie do tych ktorzy nie znaja Boga takim jakim jest, chce mowic Prawde mimo, ze dla wielu moich znajomych jest niewygodna.

Tylko Tobą Panie szczyce sie!!!:>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paweł ofm conv




Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 20:30, 12 Paź 2007    Temat postu:

Okazji do dawania świadectwa nawet nie trzeba szukać... Pan sam podsyła ludzi... wszędzie, gdzie jesteśmy może zakiełkować Królestwo... nawet w Monarze, noclegowni dla narkomanów, na Detoxie, w szpitalu (akurat w tych miejscach ostatnio dosyć dużo czasu spędzałem)... i nawet w habicie nie chodziłem (czyli nie prowokowałem do rozmów). Pamiętam jak kiedyś jechałem pociągiem z moim przyjacielem. Przysiedli się do nas podróżni... rozmawialiśmy o pierdołach... ale po kilku godzinach jazdy staliśmy się sobie tak bliscy, że ostatecznie wielu z nich przyjęło Jezusa... a nawet dostali od nas Biblię... zresztą ostatnio kilku narkomanów leczących się prosiło mnie o różańce... a jedna kobieta jechała ze mną o 5.40 rano tramwajem po to, aby dostać ode mnie Biblię... (chciała tylko pożyczyć, ale jakoś tak nie mogłem jej zostawić bez Słowa Życia)
pozdrawiam i błogosławię
paweł


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
terenia




Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rabka -zbój

PostWysłany: Wto 12:39, 16 Paź 2007    Temat postu:

okazji jest mnostwo. chwala Panu,
tak ostatnio slyszalam madre slowa"

ze my nie roszrezamy dzialannosci alfy, nie szerzymy rappu-kolejnej organizacji studeckiej-tylko szerzymy KROLESTWO NIEBIESKIE:>


i tak sobie mysle czy jak opowiadam czym jest alfa, rapp, czy coklwiek czy pamietm o tym?czy mowie o tym co Bog dziala, jak prowadzi czy o tym co jedlimy robilismy, kogo poznalismy-to jest wazne, ale najwazniezy jest Pan, te dzialania sa dla Niego i wierzymy ze sa zgodne z Jego wola.
tak ostatnio mam taki niedosyt Boga w tym wszytkim,
rozumiem ze Bog wykorzystuje czesto nasze slabosci, egoizm zeby nas do Siebie przyciagac, np jedzienie, ludzi, ktorzy nas akceptuja-to mysle ze jest poczatek-wazne zeby sie na tym nie zatrzymac.

3majmy sie blisko Jezusa!
<><


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wspólnota ALFA w Krakowie Strona Główna -> O tym co nas zastanawia...
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin